środa, 9 listopada 2016

Najgorszy dzień świata

Dzisiejszy dzień był dla mnie więcej niż niefortunny. Podróż, o której od dłuższego czasu marzyłam legła w gruzach. Spóźnienie na jeden samolot, anulowanie kolejnego lotu, problem z innymi pośrednimi środkami transportu…

Nie piszę tego dlatego, bo chcę się Wam wypłakać i pożalić… Po prostu chcę Wam pokazać, że każdy ma czasem gorszy dzień, kiedy wszystko dzieje się nie po Twojej myśli, a wręcz na przekór niej. Ale trzeba zrozumieć, że nie wszystkie rzeczy są zależne od Ciebie. Życie pisze różne scenariusze, nie zawsze się z nimi zgadzamy od razu, ale kto wie – może z biegiem czasu okaże się, że to wcale nie było takie złe…


Więc jeśli dzisiaj też nie jest Twój dzień, nie przejmuj się, nie jesteś sama! Nie oskarżaj się, o to, że jesteś najgorsza, najgłupsza, że jesteś nieudacznikiem, bo tak nie jest. Brzmi okropnie banalnie, wiem, ale tak naprawdę nie jest, serio. Niektóre ciosy trzeba przyjąć na klatę, ale nie dać się przez nie powalić! 

Scarlett to chyba moja ulubiona bohaterka literacka -
piękna, mądra i silna, chociaż wcale nie miała łatwego
życia. "Pomyślę o tym jutro, jutro też jest dzień"



PS. A jeśli czujecie się tak jak ja dzisiaj, to polecam posłuchać klasyka let it be Beatles'ów. Krzepi :) 

sobota, 5 listopada 2016

Chlebek bananowy - śniadanie idealne

Hej dziewczyny! Witam Was po długiej przerwie - i bardzo za nią przepraszam, ale nadmiar szkolnych obowiązków trochę mnie przygniótł... Jednakże nie zamierzam zakończyć mojej przygody z blogiem, bo pokochałam to, wiem co chce Wam przekazać i chociaż brzmi to może górnolotnie - czuję, że jego pisanie to moja misja. Dlatego każdą wolniejszą chwilę będę wykorzystywała na nadrabianie zaległości, chociaż nie będzie to tak regularne jakbym chciała. Ponadto pamiętajcie, że oprócz bloga i facebooka, jestem też na instagramie, ostatnio tu trochę częściej (mój nick to oczywiście miedzy_nami_mowiac).

Tyle słowem wstępu, a teraz przejdźmy do konkretu! Jeśli jesteście ze mną już jakiś czas, to wiecie jak uwielbiam śniadania! A zwłaszcza te weekendowe! Chociaż sobota i niedzielna są dla mnie też dość pracowite, jednakże staram się chociaż trochę je sobie umilić :) A czy może być coś lepszego o pachnącego, mięciutkiego (ale nie zakalcowatego) i baaardzo zdrowego chlebka bananowego!

Wygląda niepozornie, ale sukces jest w prostocie!
Moje comfort food!


Składniki:

  • 3 dojrzałe banany (powinny mieć mocno brązową skórkę)
  • 1 jajko
  • 2 łyżki roztopionego oleju kokosowego
  • 1 łyżeczka przyprawy do piernika
  • ziarenka z 1/2 laski wanilii
  • i mąki: użyłam kokosowej, kukurydzianej i ryżowej, każdą odmierzyłam miarką 1/2 cup (100 ml, czyli trochę mniej niż pół szklanki)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • ewentualnie 2 łyżki jogurtu naturalnego, jeśli masa będzie zbyt sucha
Przygotowanie:
Banany rozgniatam razem z jajkiem, olejem i przyprawami. W innej misce mieszam mąki i proszek do pieczenia. Powoli dodaje suche składniki do mokrej masy i mieszam. Jeśli masa będzie bardzo sucha dodaje trochę jogurtu naturalnego (jeśli wolicie - możecie dodać mleczka kokosowego). Masę wkładamy do małej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia lub silikonowej. Pieczemy ok. 30 min w 180*C (do "suchego patyczka").

Dodam tylko, że ten chlebek bananowy jest wspaniały podany z domowymi konfiturami (czeko-śliwka wymiata!) lub twarożkiem. 

sobota, 3 września 2016

Witaj szkoło! - czyli jak przetrwać rok szkolny i nie zwariować!

Kolejny rok szkolny rozpoczęty! Ja zawsze podchodzę do niego  z optymizmem i motywacją, a ten rok szkolny jest szczególny – bo już ostatni. Napawa mnie to pewna melancholią, radością i jednocześnie trochę mnie przeraża. Matura, która zdążyła urosnąć do miana wielkiego potwora czającego się na biednych śmiałków, którzy zmagali się ze szkołą przez 12 lat, wybór kierunku studiów… To wszystko z pewnością oznacza dużo pracy, ale przy dobrej organizacji nie ma się czego bać! Dlatego dzisiaj chciałabym przedstawić kilka moich sposobów na to jak przetrwać rok szkolny (a może osiągnąć nawet lepsze rezultaty niż tylko przetrwanie) i nie zwariować!


Kalendarz – dla mnie absolutna podstawa! To tutaj  zapisuje wszystkie sprawdziany, prace domowe, projekty i mogę być pewna, że nic mnie nie zaskoczy. Na początku weekendu zawsze sprawdzam co mnie czeka w nadchodzącym tygodniu i dzielę sobie czas na naukę. Dobrym sposobem jest ustalenie ile dokładnie czasu poświęcisz na dany przedmiot. Staraj się często zmieniać przedmioty, tak aby nie poczuć przytłoczenia, ale jednocześnie za każdym razem, gdy zamykasz daną książkę upewnij się, że zakończyłaś pewien etap, a nie tylko rozgrzebałaś go i odeszłaś od niego.

Warto stworzyć swój planner, w internecie 
znajdziecie mnóstwo inspiracji


Priorytety – jasne, powinniśmy się uczyć wszystkiego, ale nie sposób ogarną przy natłoku pracy wszystko. Dlatego na początku każdego tygodnia czy dnia wyznacz sobie najważniejsze i najtrudniejsze zadanie jakie powinnaś wykonać. Może to być klasówka z matmy, wypracowanie z polskiego czy projekt z biologii. Potraktuj ten wybór jednak uczciwie – niekoniecznie najważniejsza sprawa będzie najmilsza, ale jeśli podejdziesz do niej z pozytywnym nastawieniem na pewno dasz radę!


Nie tylko podręcznik – bardzo często wyjaśnienia z podręcznika nie trafiają do mnie. Nie pasuje mi ten język, a uproszczenia zastosowane przez autorów nie są logiczne. Jeśli masz podobne odczucia postaraj się zagłębić w inne książki, niekoniecznie podręczniki. Poszukaj w bibliotece książek nakierowanych na konkretny temat, dopytaj się nauczyciela jaką literaturę Ci poleca albo poradź się starszych kolegów. Pamiętaj – podręcznik to dość cienka książka, która ma pomieścić mnóstwo zagadnień – niemożliwe aby wszystkie było wyczerpująco i dokładnie opisane.

A może by tak pójść do biblioteki...


Nie tylko nauka – oczywiście dla większości z nas nauka jest priorytetem. I bardzo dobrze. Nie pozwól jednak na zaniedbanie swoich pasji. Podaruj sobie chociaż godzinę tygodniowo na oderwanie się od szkoły i realizację swojego hobby: może jest to rysunek, czytanie książek spoza kanonu lektur albo sport… Na pewno wiesz co Ci sprawi najwięcej przyjemności i pozwoli odpocząć.


A skoro mowa o sporcie…- postaraj się nie usuwać sportu ze swojego życia. Nawet jeśli masz ogrom nauki, staraj się przeplatać wysiłek umysłowy wysiłkiem fizycznym. Na pewno znasz ten stan, gdy nic już nie wchodzi do głowy, tekst zlewa się w jednolity potok słów. W takim momencie zamiast pić 10 kawę i zmuszać się do nauki, idź pobiegać! To może być nawet 15 – 30 min przewietrzenia, odpoczynku dla głowy. Gwarantuję – jak wrócisz nauka od razu przyjdzie Ci łatwiej, a i humor będzie lepszy, bo endorfiny zrobią swoje.


Nie bój się prosić o pomoc – z tym punktem mam duży problem, nie ukrywam. Mój perfekcjonizm często nie pozwala mi na przyznanie, że czegoś nie umiem. Ale jest to bardzo złe – to z czym Ty masz problem, dla kogoś może być bułka z masłem, a wytłumaczenie Ci nie będzie żadnym problemem. Co więcej, możliwe, że ta osoba kiedyś będzie potrzebowała w innej dziedzinie Twojej pomocy. Zatem śmiało, kiedy masz problem, proś o pomoc! Nikt sam się nie domyśli, że jej potrzebujesz. Ponadto, w szkole istnieje system konsultacji – każdy nauczyciel powinien wyznaczyć jedną godzinę w tygodniu na pomaganie uczniom, uzupełnienie braków.


Regularność i samodyscyplina – kolejna kluczowa kwestia. Zakuwanie dzień przed sprawdzianem i zarywanie nocy nie przyniesie dobrych efektów. Nawet jeśli uda Ci się zadać egzamin w taki sposób, gwarantuję, że już za tydzień nie będziesz nic pamiętała. Dlatego wyrób sobie nawyki regularnej pracy – wracasz do domu, jesz obiad i idziesz zrobić pracę domową. Po lekcji przejrzyj swoje notatki, zamiast bezmyślnie gapić się w przestrzeń w metrze, przeczytaj temat z podręcznika, który był tego dnia omawiany na lekcji. Wtedy nauka do sprawdzianu będzie tylko segregowaniem, przypomnieniem i rozszerzeniem wiedzy, którą już zdobyłaś, a nie histerycznym staraniem się nadrobienia zaległości.

Idolka <3



Nastawienie – często uczymy się, bo tak musimy, czeka nas sprawdzian, ale nie uświadamiamy sobie, tego jak nasze horyzonty poszerza zdobyta wiedza. Zamiast myśleć o tym, że musisz wykuć partię materiału do klasówki, zastanów się nad tym do czego przyda Ci się ta wiedza.  Może wykorzystasz ją w życiu zawodowym, a może będzie Ci potrzebna na co dzień (tak, wiem trudno sobie wyjaśnić konieczność nauki matematyki na poziomie wyższym niż szkoły podstawowej, jeśli nie łączysz z nią przyszłości)? Po prostu postaraj się ucieszyć tym, że w szkole możesz w darmowy i przystępny sposób dowiedzieć się tylu ciekawych rzeczy! 
foto: pinterest.com

czwartek, 25 sierpnia 2016

Onkobieg

Co byś odpowiedziała, gdyby spytano Cię czemu trenujesz? Dla zdrowia i dobrej formy, pięknej sylwetki, bo poprawia Ci to nastrój… Prawdopodobnie te powody jako pierwsze przychodzą do Twojej głowy. A czy myślałaś kiedyś o tym, że swoją sportową pasję możesz wykorzystać do pomagania innym? Jeśli podoba Ci się ten pomysł, koniecznie weź udział w tegorocznym Onkobiegu!


Co się kryje pod tą nazwą? Onkobieg to bieg jak żaden inny. Jego celem jest pomaganie osobom zmagającym się z nowotworami – mięsakami, a organizatorami są  Stowarzyszenie Pomocy Chorym na Mięsaki Sarcoma i Fundacja United Way Polska.



Na czym to polega? Zasady są proste – my biegamy/jeździmy na rolkach lub hulajnodze/chodzimy/ dookoła Centrum Onkologii w Warszawie (przy ul. Roentgena 5), a każde nasze okrążenie to pieniądze przekazane na rzecz chorych. Jedno okrążenie to 1350 m, a limit czasu to 60 min.


Dlaczego zachęcam Was do udziału? Bo przy niewielkim nakładzie pracy możemy pomóc innym! Prawdopodobnie, nawet gdybyście nie brały udziału w Onkobiegu i tak w ten piękny wrześniowy weekend udalibyście się na trening. Poza tym, atmosfera tego biegu jest zupełnie inna niż komercyjnych. Ludzie się uśmiechają, nie konkurują ze sobą, nie zabijają się dla jak najlepszej życiówki, ale mają wspólny cel – przebiec pokonać jak najwięcej okrążeń nie dla własnej ambicji, ale dlatego, bo chcą pomagać. Pondato,  Onkobieg to  wspaniała okazja dla osób, które nie trenują bardzo regularnie, nie wiedzą czy dadzą radę wystartować w swoim pierwszym biegu na 5 km, bo w każdej chwili można zrezygnować lub przejść do marszu.



Co? IX Onkobieg – Razem po zdrowie!
Gdzie? Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej Curie, ul. Roentgena 5, Warszawa
Kiedy? 4 września, rejestracja uczestników zacznie się o godz. 11.30 (pod centrum onkologii), udział w biegu jest darmowy



Mam nadzieję, że spotkamy się na trasie IX Onkobiegu! Zachęćcie swoim znajomych, rodziny i razem spędźmy miło czas pomagając innym! Mamy jeszcze trochę ponad tydzień na zbudowanie mistrzowskiej formy! Ja biorę się ostro za siebie, a Wy – wchodzicie w to? 
foto: https://www.facebook.com/onkobieg
więcej informacji znajdziecie tutaj

piątek, 19 sierpnia 2016

A gdyby tak pójść do Częstochowy...

Dla zdecydowanej większości ludzi wakacje kojarzą się z czasem leżenia na plaży z drinkiem z palemką, ofertą  all inclusive, komercją, zgiełkiem turystów. Jednakże niektórzy czują potrzebę głębszej refleksji nad swoim życiem, duchowego wyciszenia i uporządkowania swojego wnętrza i wsłuchania się w głos Boga. Ja właśnie miałam taką potrzebę w tym roku i z tego powodu wybrałam się na moją pierwsza w życiu pielgrzymkę.


a wygląda to mniej więcej tak! :) 
foto: www.wapm.waw.pl

Wybrałam Warszawską Akademicką Pielgrzymkę Metropolitalną. Zadecydowało o tym kilka czynników – moje miejsce zamieszkania, chęć spotkania ciekawych, myślących podobnie jak ja młodych ludzi oraz urokliwa trasa wyznaczana przez polskie sanktuaria. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że był to wspaniały wybór!

Nie ukrywam, że bardzo obawiałam się tej pielgrzymki. Chociaż kondycję mam niezłą bałam się czy podołam iść cały dzień raz w deszczu, innym razem podczas trzydziestostopniowego upału, czy dam sobie radę z organizacją, zachowaniem higieny, czy w ogóle coś zmieni ten czas, czy znajdę nić porozumienia z innymi. Chociaż nie było łatwo – praktycznie każdego dnia miewałam kryzysy i obiecywałam sobie, że dziś wieczorem wracam do domu, dzięki wsparciu braci i sióstr (bo tak zwracamy się do siebie na pielgrzymce), i co najważniejsze – dzięki wsparciu Wszechmocnego, dałam radę i każdego wieczoru dziękowałam za to, że ostatecznie nie zrezygnowałam. Nie będę ukrywać, że byłam bardzo zmęczona, nogi odmawiały posłuszeństwa, w głowie toczyła się mentalna walka, to tak naprawdę wypoczęłam, tak jak dawno nie miałam okazji. Po prostu mogłam oderwać się od codzienności, rutyny, wygód i czerpać z tego radość, cieszyć się z drobnych rzeczy, takich jak: życzliwości spotkanych ludzi, ciepłej wody czy kubka ciepłej zupy.


hasło tegorocznej WAPM to "Effatha - otwórz się"
foto: www.wapm.waw.pl


W dzisiejszym świecie zabiegamy o wiele różnych spraw, tak że zapominamy o tym co jest tak  naprawdę dla nas ważne. Staramy się dopasować do innych, iść na łatwiznę. Pielgrzymka była dla mnie czasem przełomu w tej sprawie – w końcu mogłam choć w pewnym stopniu poznać siebie, zmienić się lub właściwie wrócić do prawdziwości i zyskałam wewnętrzną siłę na resztę życia. Tu nie musisz przejmować się swoim wyglądem, nie musicie starać się nikomu imponować. Nie musisz się peszyć i ściszać głosu, gdy jesteś szczęśliwy i masz ochotę głośno śpiewać. Nie musisz się troszczyć o błahe w gruncie rzeczy sprawy, żyjesz na granicy świata fizycznego – ziemskiego i duchowego nieba.


Jeśli gdzieś wewnątrz swojego serca czujecie potrzebę zmiany i wyruszenia na pielgrzymi szlak, nie opierajcie się! Pomyślcie o tym czemu to chcecie zrobić, o swoich intencjach, załóżcie skarpety i sandały i ruszajcie! Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to post skierowany do Was wszystkich, wiem, że nie wszyscy wierzą i podzielają podobne wartości. Jednak bardzo chciałam na moim blogu podzielić się, jak wcześniej obiecywałam, moimi doświadczeniami i wartościami. Mam nadzieję, że i wśród Was znajdę jakąś bratnią duszę! 

wtorek, 2 sierpnia 2016

Perfekcjonizm - zaleta czy pułapka?

Idealna uczennica, córka, dziewczyna… Wieczne pragnienie wykonania każdego zadania w 110%. I myśli typu: „Przecież wszyscy na mnie liczą, nie mogę ich zawieźć”, „mogę sama doprowadzić moje życie i wszystko co mnie dotyczy do perfekcji”. To z pewnością oznaki perfekcjonizmu, który często wydaje się być cechą pożądaną, jednak w rzeczywistości jest to groźna pułapka.
Zacznijmy od postawienia sprawy jasno: nikt nie jest idealny, każdy ma kompleksy, wady i niemożliwe jest ich całkowite wyeliminowanie. I co ważniejsze: nie ma w tym nic złego. Oczywiście, warto się doskonalić, starać się osiągać lepsze wyniki, być po prostu lepszym człowiekiem, ale nie powinno się robić tego za wszelką cenę. Nie zrozumcie mnie źle – nie namawiam Was do bylejakość. Wykonujcie sumiennie swoje zadania, starcajcie się, ale nie kosztem zdrowia psychicznego i fizycznego.

Dokładnie!


Perfekcjonizm jest pułapką – wiemy, że nam szkodzi, jednak nie zrywamy z nim, bo lubimy pochwały za dobrze wykonane zadania. Niestety, konsekwencje mogą być tragiczne: nie umiemy odpoczywać, pozwalać sobie na gorszy dzień, wyluzować się. Dotyczy to w zasadzie każdej płaszczyzny życia – szkoła, dom, znajomi, zdrowy tryb życia. Chciałabym was przestrzec szczególnie przed tą ostatnią – oczekiwanie bardzo szybkich efektów, trzymanie się kurczowo diety, nieodpuszczanie treningów jest tylko o krok od zaburzeń odżywiania. Dlatego, pamiętajcie proszę, że czasem warto zjeść coś pysznego na co macie ochotę czy odpuścić trening. Świat się od tego nie zawali, a możliwe, że poprawi się wasze samopoczucie :) 




Wiem, że brzmi to banalnie, ale w życiu powinnyśmy znaleźć równowagę. Nauczyć się rozgraniczać czas pracy i odpoczynku. Po prostu podchodźcie do siebie z miłością i nie katujcie się, nie dostarczajcie sobie problemów, lecz odciążajcie się. Szczególnie teraz, w wakacje, pozwólcie sobie na odpoczynek, zrzucenie presji szkoły czy pracy. Ćwiczcie dla przyjemności, jedźcie zdrowo z przekonania, że jest to dobre dla waszego organizmu, a nie z obsesyjnego pragnienia uzyskania idealnej sylwetki, bo za pewne zawsze znajdzie się coś, co nie będzie się w Was podobało. Bądźcie dobrymi ludźmi, ideały i tak nie istnieją. I uśmiechajcie się do siebie samych w duchu :)

Przydatna ściągawka, dla nieumiejących 
odpoczywać


Fotos: pinterest.com

sobota, 23 lipca 2016

Jumping Frog - czyli wywiad z instruktorką fitnessu na trampolinach - Anną Miller

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić wspaniałą, inną formę aktywności fizycznej – fitness na trampolinach. Szczerzę muszę przyznać, że dawno nic nie sprawiło mi tak wiele przyjemności, do tego stopnia, że przez całe zajęcia chciałam się śmiać w głos.

A to moja rozmówczyni - Anna Miller,
instruktorka fitnessu na trampolinach



Jumping Frog to typ zajęć fitness, które nie są uciążliwym obowiązkiem, ale po prostu zabawą. Jeśli Wy także w dzieciństwie nie mogłyście usiedzieć w jednym miejscu, byłyście cały czas w ruchu i kochałyście place zabaw i trampoliny, z pewnością pokochacie Jumping Frog. Żebyście lepiej mogły poznać te zajęcia, przeprowadziłam wywiad z trenerką fitnessu na trampolinach – Anną Miller – osobą niezwykle pozytywną, profesjonalną, pomocną, która sprawia, że każdy w czasie 50 min zajęć świetnie się bawi i rzeźbi sylwetkę! Zapraszam Was do lektury :) 

  • Co sprawiło, że jako trenerka wybrała właśnie jumping frog? Czy uprawiała Pani wcześniej inne sporty?

Od dziecka miałam styczność ze sportem, całe życie tańczyłam, niestety doznałam kontuzji kolana. Po operacji nie mogłam juz kontynuować mojej kariery tanecznej.
Zaczęłam interesować sie fitnessem na trampolinach i okazał sie on strzałem w dziesiątkę!
Zajęcia Jumping Frog nie obciążają stawów, zatem dalej mogę kontynuować swoja przygodę ze sportem!
  • Jakie są szczególne korzyści płynące z uprawiania jumping frog? Jak szybko możemy spodziewać się pierwszych efektów?

Zajęcia Jumping Frog wpływają korzystnie na przemianę materii
Podczas godziny jesteśmy w stanie spalić 800kcal!
10 min jumping frog = 30min joggingu
Skaczesz rytmicznie do muzyki, bawisz sie i spalasz!
Jumping Frog jest doskonała forma aktywności fizycznej, która daje maksymalna efektywność.
Trening na trampolinach poprawia kondycje, modeluje sylwetkę i wyzwala endorfiny.

  • Czy fitness na trampolinach jest aktywnością dla wszystkich czy są jakieś przeciwwskazania?

Tak są przeciwwskazania.
Ciąża, dyskopatia, świeże urazy, zaburzenie równowagi, koślawość stop i kolan, nadciśnienie tętnicze, choroby układu krążenia, niestabilność stawów, choroby serca, choroby kości, osteoporoza, endoprotezy
  • Prowadzi Pani także zajęcia JF Gold. Czy naprawdę także osoby starsze mogą skakać na trampolinach?

Tak, zajęcia Jumping Frog Gold wyróżniają sie tym od innych, ze są spokojniejsze.
Trening prowadzony jest do wolniejszej muzyki, nie wykonujemy gwałtownych ruchów.
  • Czy należy jakoś szczególnie się ubrać na pierwsze zajęcia?

Na zajęcia przede wszystkim należy zabrać pozytywna energię!
A oprócz tego, obuwie, strój sportowy, ręcznik i wodę.
  • W sklepach można kupić bardzo wiele różnych trampolin? Czy jumping frog można uprawiać w domu? Czy podczas zakupu trampoliny należy zwrócić na coś szczególną uwagę?

Trampoliny Jumping Frog nie może kupić osoba prywatna. Osoba ćwicząca sama na trampolinie, nie mająca o tym pojecia może zrobić sobie krzywdę.
  • Czy Jumping Frog jest treningiem kompletnym, czy należy go uzupełniać innymi ćwiczeniami, treningami?
Zajęcia Jumping Frog to nie tylko skakanie. Trening zaczyna się od rozgrzewki, później ćwiczenia cardio, wzmacnianie i na koniec rozciąganie 


Na zajęciach naprawdę można się zmęczyć
i pięknie wyrzeźbić ciało!


Jeśli po przeczytaniu tego wpisu zapragnęłyście spróbować tej aktywności, to śmiało zapisujcie się na pierwszy trening! Ja bardzo polecam Wam zajęcia z moją rozmówczynią - certyfikowaną instruktorką jumping frog -  Anną Miller. Zajęcia odbywają się w CKiT OLL Warszawa- Metro Wilanowska (więcej szczegółów znajdziecie tu). Od sierpnia Ania otwiera swój klub "NoweJa", który mieści się w Konstancinie Jeziornie, Ul. Borowa 61. W imieniu moim i Ani zapraszam Was na zajęcia!

czwartek, 14 lipca 2016

Owoce pod kokosowo – owsianą kruszonką


Letnie bogactwo owoców to coś wspaniałego! Smaki i kolory są zachwycające, ponadto to właśnie teraz są one najzdrowsze, więc szkoda byłoby przegapić taką okazję i nie jeść tych naturalnych pyszności.  Ale jedzenie tylko sałatek owocowych i koktajli może się kiedyś znudzić. Dlatego dziś chciałabym Wam przedstawić wspaniały przepis, który świetnie się sprawdzi jako podwieczorek, drugie śniadanie lub po prostu słodki deserek J Chociaż ja wykorzystałam brzoskwinie i czarne porzeczki i polecam to połączenie, śmiało możecie eksperymentować! Po głowie chodzą mi też takie zestawy – maliny i brzoskwinie lub wiśnie i jabłka. Jednakże nalegam na użycie mąki kokosowej i płatków owsianych, gdyż to połączenie jest nieziemskie - słodki kokos i chrupkie płatki owsiane idealnie komponują się z kwaskowatymi owocami.

Niespodziewani goście są już w drodze?
Ten deser to najlepsze rozwiązanie na 
takie sytuacje!



Składniki (w zasadzie ich ilość jest orientacyjna i zależy od Waszych preferencji oraz tego jak duże porcje chcecie zrobić, ja podałam proporcje na 4 duże porcje):
  • 3 brzoskwinie bez skórek
  • Ok. 350 g czarnych porzeczek, pozbawionych gałązek
  • 4 łyżki cukru trzcinowego
  • Pół szklanki płatków owsianych
  • ¾ szklanki mąki kokosowej 
  • 2-3 łyżki masła

Naczynie żaroodporne smarujemy masłem i wsypujemy do niego pokrojone owoce (na porzeczkach kładziemy pokrojone brzoskwinie) i posypujemy 2 łyżkami cukru. Robimy kruszonkę – miksujemy w blenderze płatki owsiane, ale nie na pył, tylko delitatnie rozdrabniamy)(można też użyć mąki owsianej), mieszamy z mąką kokosową, pozostałbym cukrem i pokrojonym w kosteczkę zimnym masłem. Wyrabiamy palcami, po czym wysypujemy kruszonkę równomiernie na owoce. Wstawiamy do pieranika nagrzanego na 180 st, pieczemy ok. 15 minut. Po tym czarnie kruszonka powinna się zarumienić, ale owoce nie rozpadną się, więc przykrywamy foremkę folią aluminiową, zmniejszamy temperaturę do 120 st. I pieczemy następne 15 min. Jemy ciepłe! 


czwartek, 7 lipca 2016

Zamienniki mleka krowiego

Jesteś uczulona na mleko lub po prostu ograniczasz jego spożycie, ale nie chcesz rezygnować z wszystkich pysznych potraw, do których się go używa? To dobrze, bo wcale nie musisz tego robić! Istnieje mnóstwo roślinnych zamienników mleka, które z powodzeniem możesz wykorzystać w kuchni. Nie chcę rozstrzygać czy lepiej pić mleko krowie czy zupełnie z niego zrezygnować, ale chcę pokazać, że różnorodność mlek roślinnych jest wielka. Sprawdź, które są dla Ciebie najlepsze!

Każdy znajdzie coś dla siebie pośród mlek  roślinnych!
foto: www.vegkitchen.com

  • Mleko sojowe – zdecydowanie najpopularniejsze. W sklepach występuje w wielu wariantach smakowych – waniliowe, czekoladowe, słodzone, naturalne. Smak ma raczej neutralny, słodki smak. Jeśli chodzi o jego właściwości, to jest to przede wszystkim produkt bogaty w białko roślinne dobrej jakości. Soja zawiera także 18% tłuszczu (dużo NNKT i lecytyny). Ponadto, tak jak inne nasiona strączkowe obfituje w witaminy z grupy B. Według badań Harvard T.H. Chan School of Public Health jedzenie soi pomaga w walce z niepłodnością (http://www.hsph.harvard.edu/news/hsph-in-the-news/soy-rich-diet-may-offset-bpas-effects-on-fertility/). Niestety, soja jest jednym z silniejszych alergenów, dlatego spożywanie jej w nadmiarze może powodować uczulenia. Co więcej, jest to roślina najbardziej modyfikowana genetycznie. Nie mogą w nadmiarze jeść jej panowie – zawiera ona bowiem związki należące do fitoestrogenów (związków organicznych działających podobnie jak estrogeny  - żeńskie hormony płciowe), więc nadmierne ich spożycie może prowadzić do bezpłodności i ginekomastii. Produkty sojowe są bardzo wygodne, gdyż znajdują szerokie zastosowanie w kuchni, jednak nie polecam ciągłego, codziennego jedzenia ich. Warto także wybierać mleko sojowe dobrej jakości, z soi niemodyfikowanej genetycznie.
To zdecydowanie najpopularniejsze mleko roślinne,
jednakże powinniśmy pić je z umiarem
foto: www.mercola.com


  • Mleko ryżowe – kolejny powszechny zamiennik mleka. Powstaje z rozgotowanego ryżu zmiksowanego z wodą, który jest następnie odsączany. Jest to przede wszystkim dobre źródło węglowodanów, czasem jest także wzbogacane witaminami: B12, D oraz wapniem. Ryż nie jest popularnym alergenem – takie mleko jest więc świetną alternatywą dla ludzi uczulonych na laktozę, soję gluten czy orzechy. Lepszym wyborem jest mleko z ryżu brązowego, gdyż zawiera więcej błonnika, minerałów. Wadą tego mleka może być wysoki indeks glikemiczny.
  • Mleko kokosowe – pycha! Jego egzotyczny zapach i smak pozwala się przenieść myślami w tropiki ;) Powstaje ono z miąższu kokosa zmiksowanego wraz z wodą. W sklepach znajduje się bardzo wiele skrajnie różniących się pod względem składu (a co za tym idzie – jakości) takich mleczek. Ideałem byłoby kupienie tego, które zawiera tylko wodę i ekstrakt z kokosa. Jeśli wszystkie zawierają ulepszacze, stabilizatory i konserwanty – wybierzmy to, które ma najwięcej kokosa w swoim składzie (powyżej 75%). Kokosy są bardzo wartościowymi orzechami, które warto włączyć do swojej diety. To źródło zdrowych kwasów tłuszczowych nasyconych średniołańcuchowych, które są źródłem szybko dostępnej energii, dlatego są szczególnie korzystne dla sportowców. Co więcej, według badań przeprowadzonych na myszach przez University of Copenhagen and the National Institute of Health, te kwasy tłuszczowe opóźniają starzenie się mózgu (co może zapobiegać chorobom Parkinsona i Alzheimera). Jeśli chcecie cieszyć się zdrowiem i delektować się smakiem potraw zacznijcie używac mleczko kokosowe! Jest ono bardzo ważnym składnikiem w kuchni osób niespożywających mleka krowiego – można z niego zrobić kokosową bitą śmietanę, używać go do potraw wytrawnych (np. curry) i słodkich (np. budyń jaglany)
mleko kokosowe można też zrobić w domu z wiórek
kokosowych lub miąszu świeżego kokosa
foto: www.doctoroz.com

  • Mleko migdałowe – kolejna pyszna alternatywa dla mleka krowiego. Ma delikatny smak (trochę jak Monte!), więc jest idealna do produktów słodkich oraz do porannej kawy. Jest to bardzo zdrowy produkt – bogaty w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witaminy – głównie B2 i E oraz składniki mineralne (potas i magnez). Według badań opublikowanych przez Institute of Food Research migdały pozytywnie wpływają na skład mikroflory jelitowej, działają jak prebiotyki, więc w rezultacie – usprawniają proces trawienia. Regularne spożywanie migdałów może zapobiegać także chorobom serca (badania Aston University). Jedynym minusem spożywania mleka migdałowego jest jego działanie alergizujące. Niestety orzechy są jednymi z silniejszych alergenów i możliwe, że osoby podatne na alergie nie będą mogły go spożywać.
  • Mleko owsiane – ostatni z zamienników mleka krowiego, który chciałabym omówić. Jest to przede wszystkim źródło węglowodanów, w tym błonnika pokarmowego (dzięki niemu zapewnia na dłużej uczucie sytości) i witamin (z grupy B oraz witaminy A). Jego wadą może być obecność glutenu – zazwyczaj owies jest zanieczyszczony glutenem, są też czyste, certyfikowane odmiany owsa, dlatego jeśli ktoś jest na niego uczulony musi sprawdzać informację na opakowaniu. Kolejna kwestia to smak – ja za nim nie przepadam, bo jest dość „mączne” w smaku, jednak to sprawa indywidualna.


Jak widać, jest naprawdę dużo zamienników mleka krowiego, więc jeśli z jakichś przyczyn musicie je wyeliminować, to wcale nie musicie się przejmować, bo z pewnością znajdziecie mleko roślinne, które Wam najbardziej odpowiada. Przepisy z ich użyciem wychodzą równie pyszne, naprawdę! 

sobota, 2 lipca 2016

Wielki wakacyjny powrót!

W końcu wakacje! A to oznacza, że mogę wrócić na mojego ukochanego, zaniedbanego bloga i znów pisać dla Was regularnie! Obiecuję, że znów posty będą pojawiały się tutaj regularnie i mam nadzieję, że pozytywnie Was zaskoczę nowinkami. Pogoda dopisuje (aż za bardzo ;), więc szkoda siedzieć w domu, warto spędzać jak najwięcej czasu na zewnątrz, aktywnie.

www.popsugar.com


Chociaż powiedzenie „w zdrowym ciele, zdrowy duch” jest stare i czasem wydaje się trywialne, w rzeczywistości jest bardzo prawdziwe i potwierdzone przez badania naukowe! Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować wyniki badań naukowych dowodzących, że siedzący tryb życia może powodować niepokój, stres i zły stan umysłu.

Czy tylko mnie przeraża to zdjęcia?!
To nie jest chyba szczęśliwa rodzina,
skoro każdy jest zapatrzony w ekran,
a nie w siebie na wzajem.
mentalfloss.com


Australijscy naukowcy postanowili rzucić inne światło na zagrożenia związane z siedzącym trybem życia. Jak podkreśla dokor Megan Teychenne z Deakin University zostało przeprowadzonych już wiele badań dowodzących, że brak aktywności może powodować pogorszenie stanu zdrowia – wywołuje cukrzycę typy II czy choroby serca. Jednakże nikt wcześniej nie dowiódł jak szkodliwe to może być dla zdrowia psychicznego.


W dzisiejszych czasach spędzamy całe dnie przed komputerem – najpierw w pracy, potem w domu, gdy powinniśmy odpocząć po stresującym dniu nasze mózgi pracują na najwyższych obrotach, jesteśmy bombardowani informacjami. Zamiast spotkać się ze znajomymi i porozmawiać twarzą w twarz, coraz częściej komunikujemy się za pośrednictwem maili czy portali społecznościowych. Przez to coraz więcej osób ma problemy z nawiązywaniem kontaktow międzyludzkich, pielęgnowaniem dawnych więzi i znajomości.

Spacer z czworonożnym przyjacielm to tez wspaniały
pomysł na wakacyjny wypoczynek
www.pinterest.com


Chociaż zostało przeprowadzonych już 9 badań dotyczących tego problemu, dokor Megan Teychenne podkreśla, że przed naukowcami chcącym dogłębnie poznać to zagadnienie jeszcze długa droga.
Zatem jak można się przed tym uchronić? Rozwiązanie wydaje się być dziecinnie proste: dobry, spokojny sen oraz umiarkowana aktywność fizyczna zdecydowanie pomogą rozładować stres, dadzą odpocząć naszemu układowi nerwowemu. Co więcej zajęcia sportowe to wspaniała okazja do nawiązania nowych znajomości!



Jeśli mogę Was do czegoś zachęcić w te wakacje, to proszę, bądźcie dla siebie dobrzy! Słuchajcie swojego ciała, dajcie mu odpocząć. Wyjdźcie na spacer, odetchnijcie świeżym powietrzem, wyłączcie telefon i wstańcie wtedy, gdy Wasz organizm będzie gotowy, a nie po trzecim budziku J Wcale nie trzeba daleko wyjeżdżać na wakacje, aby wypocząć. Wystarczy, że nie zmarnujecie tego błogiego  czasu odpoczynku. 

Na podstawie:

piątek, 27 maja 2016

Małe serniczki z ricotty

Chciałam Wam dziś przedstawić fantastyczny przepis na deser – łatwy, szybki w przygotowaniu i przepyszny. Inspiracją był dla mnie przepis na sernik z ricotty z „Mafijnej książki kucharskiej”. Ja jednak zmniejszyłam ilość cukru, mąki i przygotowałam sernik w atrakcyjniejszej formie – małych, uroczych babeczek. Rezultat przerósł moje najśmielsze oczekiwania!

Czyż one nie są urocze?


Składniki (na 12 serniczków, pieczonych w foremkach na muffiny):
  • 250 g sera ricotta
  • 180 g cukru
  • 2 jajka (białka oddzielone od żółtek)
  • 230 g mąki
  • Łyżeczka proszku do pieczenia
  • Skórka otarta z jednej cytryny

Przygotowanie:

Wszystkie składniki muszą być w temperaturze pokojowej. Ser miksujemy z cukrem, aż powstanie puszysta masa. Następnie dodajemy żółtka, mąkę, proszek do pieczenia i skórkę cytryny i całość miksujemy. Ubijamy białka na sztywną pianę i dodajemy do masy serowej, delikatnie mieszając.
Masę sernikową przekładamy do foremek muffiny wyłożonych papilotkami. Wkładamy do piekarnika nagrzanego na 160 stopni Celcjusza i pieczemy ok. 30 minut (do momentu aż patyczek wbity w babeczkę będzie suchy).

Studzimy i zajadamy ze smakiem! J




niedziela, 22 maja 2016

Zdrowe żywienie a zdrowie psychiczne

Ostatnio pisałam o sile nawyku i o tym jak ważne jest zapewnianie od najwcześniejszych lat dzieciom dobrej żywności i uczenia ich podejmowania zdrowych wyborów. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam badanie, które dowiodło, że zdrowe żywienie pozytywnie wpływa na zachowania społeczne i rozwój psychiczny najmłodszych.
Grupa naukowców z University of Pennsylvania pod przewodnictwem profesora Jianghong’a Liu oraz profesora Adrian’a Raine’a z  Richard Perry University przeprowadziła nowatorskie badania, których wyniki udowodniły, że to jak jemy nie tylko wpływa na nasze zdrowie fizyczne, ale także psychiczne.
Badania zostały przeprowadzone na prawie dwóch tysiącach trzyletnich mieszkańców Mauritiusu. Analizowano wpływ żywienia w czterech aspektach zdrowia fizycznego (anemia, zapalenia błony śluzowej w jamie ustanej, niedobory białka) i czterech aspektach zdrowia psychicznego (przyjazność, aktywne uczestnictwo w grupowych zabawach, zachowania poznawcze, umiejętność wysławiania się). Dzieci były sklasyfikowane według ich stanu zdrowia fizycznego, a obserwatorzy oceniali jak odnajdują się w grupie. Dzieci, których niedobory wywołane nieprawidłowym żywieniem były większe, miały także większe problemy z zachowaniami społecznymi.
Naukowcy chcą powtórzyć swoje badania w USA, jednakże wyniki nie pozostawiają złudzeń, że istnieje zależność między dobrym odżywianiem w dzieciństwie, a prawidłowym rozwojem psychicznym. Co więcej, to samo badanie pokazało, że dzieci, których rozwój przebiegał poprawnie maiły po 8 latach większe IQ od źle odżywionych rówieśników.

Myślę, że najlepszym komentarzem do wyników tych badań są słowa profesora Jianghong’a Liu oraz profesora Adrian’a Raine’a „Nigdy nie jest za późno na zdrowe odżywianie. Ale też nigdy nie jest za wcześnie”…

Warto nauczyć dzieci zdrowych nawyków 
foto: polki.pl

Na podstawie:

niedziela, 8 maja 2016

Siła nawyku

Wiosenne popołudnie. Wracamy z wycieczki rowerowej, mijamy znaną sieć fastfoodową, która mimo wczesnej pory nie świeci pustkami. Niestety wielu z klientów to małe dzieci, które tutaj zjadają obiad. Najbardziej w pamięć zapadły mi słowa jednej z młodych mam, która po zakupie sporego zestawu dla córeczki powiedziała: „lody zjesz, kiedy skończysz jeść burgera”…


Nie chce krytykować tej konkretnej mamy. Jasne, być może była to sytuacja wyjątkowa – mama nie miała siły gotować, była zmęczona, córeczka wybrzydzała… Jednakże takie zjawisko jest faktycznie niepokojące. To właśnie we wczesnym dzieciństwie kształtują się nasze nawyki żywieniowe. To wtedy uczymy się – podglądając rodzinę i bliskich – co należy jeść, w jaki sposób, jak często. Dlatego przyzwyczajanie dziecka do posiłków w fastfoodzie naprawdę może być tragiczne w skutkach – w przyszłości takiej osobie o wiele trudniej będzie się odzwyczaić od śmieciowego jedzenia, jeżeli w dzieciństwie było ono normą. Plaga otyłości ma swoje podłoże właśnie w braku świadomości żywieniowej i złych nawykach. Zachęcam, przekonujcie swoje dzieci, że zdrowe jedzenie nie jest nudne i niesmaczne, lecz przeciwnie – można odkrywać nowe, wspaniałe smaki. A może warto spróbować gotowania wspólnie z pociechami i przy okazji razem bawić się w kuchni?



Nie pozwólmy, żeby polskie dzieci wyglądały jak amerykańskie. Na razie, to tusza i nawyki żywieniowe maluchów zza oceanu budziły postrach, jednak problem ten jest coraz bardziej realny także w naszym kraju. Wybierajcie świadomie, a jeśli jesteście rodzicami wiedzcie, że to co Wasze pociechy wyniosą z domu, będą powielać w swoim dorosłym życiu! 

Owoce to najlepsze słodycze! Taki koktajl to świetna 
alternatywa dla niezdrowego deseru. Tutaj znajdziecie: 
jarmuż, banana i ananasa. Pycha!

poniedziałek, 2 maja 2016

Łosoś z orientalnym akcentem - pyszny i szybki wiosenny obiad

Najlepszy obiad to obiad szybki w przygotowaniu, zdrowy i pyszny. Z pewnością do tej kategorii zalicza się wiele potraw rybnych, ponieważ nie wymagają one długiego czasu pieczenia, smażenia czy gotowania. Moim ulubieńcem, królem wśród ryb jest łosoś! Jego delikatne, różowiutkie mięsko po prostu rozpływa się w ustach. Przepis jaki dziś Wam przedstawię pochodzi z książki Nigelli Lawson „Kuchnia”, która jest dla mnie skarbnicą ciekawych przepisów (nie koniecznie zdrowych, ale zawsze pysznych J) i inspiracji, ale ja wprowadziłam trochę zmian. Zamiast kuskusu dałam kaszę bulgur, która ma jeszcze wyraźniejszy smak i więcej wartości odżywczych. Do tego zrobiłam pyszną wiosenną sałatkę z czosnkowym winegretem. Wspaniały obiad na majowy dzień!

Wygląda dobrze, ale pachnie i smakuje jesze lepiej!


Składniki (na 4 porcje):
  • Łosoś:

4 filety z łososia
Skórka otarta z jednej cytryny
Łyżka oliwy czosnkowej
Pół łyżeczki papryki słodkiej (lub ostrej jeśli lubicie)
  • Bulgur:

1 szklanka kaszy bulgur
2 szklanki wody
Łyżeczka startego imbiru
300 g pomidorków koktajlowych
¾ czerwonej cebulki
Sok wyciśnięty z jednej cytryny
Łyżka oliwy czosnkowej
  • Sałatka:

1 opakowanie mixu sałat
Pół cukinii
1 pomidor
8 oliwek
Łyżeczka soku z cytryny
3 łyżeczki oliwy
Niepełna łyżeczka musztardy francuskiej
1 ząbek czosnku

Taka sałatka może stanowić także pyszną kolację,
więc nie martwcie się jeśli zostaną resztki (w co wątpię)
:)

Przepis:
Do dużego naczynia, w którym zmieszczą się filety ścieramy skórkę z cytryny i dodajemy oliwę, mieszamy a następnie nacieramy taką marynatą rybę. Zostawiamy, do czasu aż będziemy podać obiad. Kroimy w drobną kostkę cebulę i zalewamy ją sokiem z cytryny. Pomidorki kroimy na ćwiartki i zalewamy oliwą, mieszamy. 
Kaszę przepłukujemy zimną wodą, następnie wrzucamy do wrzącej wody (2 szklanki na szklankę kaszy), dodajemy starty imbir, zmniejszamy ogień, przykrywamy pokrywką i gotujemy do czasu, aż kasza wciągnie całą wodę (ok. 20 min.). Dodajemy cebulkę i pomidory, mieszamy całość i zostawiamy pod przykryciem do czasu podania. Na rozgrzanym oleju smażymy rybę, ok. 3 minuty z obu stron, przyciskając łopatką, mięso ma być delikatnie różowe w środku, ale nie surowe.

Do miski wrzucamy sałatę, pokrojonego pomidora i oliwki. Cukinię podkrojoną w kosteczkę podsmażamy, aż będzie złocista. Dodajemy do sałaty. Wszystkie składniki sosu: sok z cytryny, oliwę, musztardę, przeciśnięty przez praskę czosnek mieszamy i polewamy sałatkę.

Całość podajemy razem i zjadamy ze smakiem J