Dla zdecydowanej
większości ludzi wakacje kojarzą się z czasem leżenia na plaży z drinkiem z
palemką, ofertą all inclusive, komercją,
zgiełkiem turystów. Jednakże niektórzy czują potrzebę głębszej refleksji nad
swoim życiem, duchowego wyciszenia i uporządkowania swojego wnętrza i
wsłuchania się w głos Boga. Ja właśnie miałam taką potrzebę w tym roku i z tego
powodu wybrałam się na moją pierwsza w życiu pielgrzymkę.
a wygląda to mniej więcej tak! :)
foto: www.wapm.waw.pl
Wybrałam Warszawską
Akademicką Pielgrzymkę Metropolitalną. Zadecydowało o tym kilka czynników –
moje miejsce zamieszkania, chęć spotkania ciekawych, myślących podobnie jak ja
młodych ludzi oraz urokliwa trasa wyznaczana przez polskie sanktuaria. Dzisiaj
mogę śmiało powiedzieć, że był to wspaniały wybór!
Nie ukrywam, że bardzo
obawiałam się tej pielgrzymki. Chociaż kondycję mam niezłą bałam się czy
podołam iść cały dzień raz w deszczu, innym razem podczas
trzydziestostopniowego upału, czy dam sobie radę z organizacją, zachowaniem
higieny, czy w ogóle coś zmieni ten czas, czy znajdę nić porozumienia z innymi.
Chociaż nie było łatwo – praktycznie każdego dnia miewałam kryzysy i
obiecywałam sobie, że dziś wieczorem wracam do domu, dzięki wsparciu braci i
sióstr (bo tak zwracamy się do siebie na pielgrzymce), i co najważniejsze –
dzięki wsparciu Wszechmocnego, dałam radę i każdego wieczoru dziękowałam za to,
że ostatecznie nie zrezygnowałam. Nie będę ukrywać, że byłam bardzo zmęczona,
nogi odmawiały posłuszeństwa, w głowie toczyła się mentalna walka, to tak
naprawdę wypoczęłam, tak jak dawno nie miałam okazji. Po prostu mogłam oderwać
się od codzienności, rutyny, wygód i czerpać z tego radość, cieszyć się z
drobnych rzeczy, takich jak: życzliwości spotkanych ludzi, ciepłej wody czy
kubka ciepłej zupy.
hasło tegorocznej WAPM to "Effatha - otwórz się"
foto: www.wapm.waw.pl
W dzisiejszym świecie
zabiegamy o wiele różnych spraw, tak że zapominamy o tym co jest tak naprawdę dla nas ważne. Staramy się dopasować
do innych, iść na łatwiznę. Pielgrzymka była dla mnie czasem przełomu w tej
sprawie – w końcu mogłam choć w pewnym stopniu poznać siebie, zmienić się lub
właściwie wrócić do prawdziwości i zyskałam wewnętrzną siłę na resztę życia. Tu
nie musisz przejmować się swoim wyglądem, nie musicie starać się nikomu
imponować. Nie musisz się peszyć i ściszać głosu, gdy jesteś szczęśliwy i masz
ochotę głośno śpiewać. Nie musisz się troszczyć o błahe w gruncie rzeczy
sprawy, żyjesz na granicy świata fizycznego – ziemskiego i duchowego nieba.
Jeśli gdzieś wewnątrz
swojego serca czujecie potrzebę zmiany i wyruszenia na pielgrzymi szlak, nie
opierajcie się! Pomyślcie o tym czemu to chcecie zrobić, o swoich intencjach,
załóżcie skarpety i sandały i ruszajcie! Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest
to post skierowany do Was wszystkich, wiem, że nie wszyscy wierzą i podzielają
podobne wartości. Jednak bardzo chciałam na moim blogu podzielić się, jak
wcześniej obiecywałam, moimi doświadczeniami i wartościami. Mam nadzieję, że i
wśród Was znajdę jakąś bratnią duszę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz