środa, 30 marca 2016

Anoreksja...

Moda na zdrowy styl życia i „bycie fit” z pewnością przyniosła wiele dobrego – zachęciła rzesze otyłych osób do zmiany sposobu jedzenia i rozpoczęcie aktywności fizycznej. Jednakże są też osoby, które padły jej ofiarami, ale mało się  tym mówi. Gdy w Internecie poszukamy artykułów, blogów czy filmików poświęconych zdrowej żywności przeważająca część będzie promowała dietę „zero cukru, zero tłuszczu”. Ok, ograniczenie tych produktów przez osoby chore z nadwagą jest bardzo dobre, ale co z pozostałymi zdrowymi osobami, które chciałby być w lepszej formie? Niestety przekaz medialny, w którym dominuje kult szczupłej sylwetki oraz ciągłego bycia na diecie, może prowadzić szczególnie u młodych osób do zaburzeń odżywiania. W tym wpisie chciałabym bliżej omówić jedno z nich – anoreksję, która jest naprawdę straszną i groźną chorobą.
Nigdy, przenigdy tak nie myślcie...
Można imponować innymi cechami,
a nie chudością
foto:pinterest.com

Jadłowstręt psychiczny to jedno z zaburzeń odżywiania cechujące się znacznym ubytkiem masy ciała spowodowanym nadmiernym ograniczaniem spożycia pokarmów. Zazwyczaj prowadzi do zatrzymania miesiączki u dziewcząt, obniżenia temperatury ciała (nawet poniżej 36 stopni Celcjusza), widoczne są wystające kości (kolce biodrowe, obojczyki, łopatki), na skórze pojawia się meszek, akcja serca jest obniżona. Występują także liczne zmiany hormonalne – przysadka mózgowa nie produkuje wystarczających ilości hormonów (LH i FSH) i w rezultacie jajniki przestają pracować. Zachwiany jest dobowy rytm wydzielania kortyzolu (znanym jako „hormon stresu”), jest on wydzielany w nieco większej ilości – analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku depresji. To tylko nieliczne ze zmian jakie następują w organizmie podczas anoreksji. Brzmi strasznie? I naprawdę takie jest. Dlatego piszę ten tekst, żeby was ostrzec przed skutkami pozornie niewinnego i zdrowego zachowania.
Niestety, moda cały czas promuje
wychudzone sylwetki... Bardziej drastycznych zdjęć
Wam oszczędzę
foto: pinterest.com

Ale jakie są przyczyny tej strasznej choroby? Przede wszystkim – perfekcjonizm. Anorektyczkami nie są dziewczyny, które zadowalają się „bylejakością”, byciem w normie. Nie, one chcą być najlepsze, w każdej dziedzinie. Szkoła, praca, rodzina… Pełen profesjonalizm, sumienne wywiązywanie się ze zobowiązań, powolna praca i podnoszenie kwalifikacji. Takie samo nastawienie mają do swojego wyglądu – dążą do ideału. Wbrew popularnemu przekonaniu rzadko ta choroba jest rezultatem próżności i „fanaberii nastolatek”. Nie zawsze jest to chęć zwrócenia uwagi na siebie, wołania o pomoc. Często chorują także dziewczyny z ciepłych, kochających rodzin. Jednakże pragnienie zaimponowania innym władzą nad swoim ciałem oraz potrzebami fizjologicznymi skłania je do narzucania sobie barier i przekraczania ich. To właśnie to daje im satysfakcję. 
Foto: www.fanpop.com

Warto sobie uświadomić jeszcze jeden fakt – jadłowstręt psychiczny to choroba umysłu a nie ciała. Zmiany ciała są tylko tragicznymi konsekwencjami tego co dzieje się w głowie. Dlatego nie od razu osoba chora będzie ważyła 40 kg, kości będą starczały na zewnątrz, a włosy wypadały. To jest już stadium krytyczne, a wcześniejsze etapy są bardzo często niezauważane, bo pozornie nic się nie zmienia. Taka osoba z pewnością będzie wzbraniała się przed większą ilością jedzenia, słodyczami, tłuszczami, przegryzkami między posiłkami, nawet tymi zdrowymi. Oczywiście, powie że jest już bardzo najedzona, tylko stara się prowadzić zdrowy tryb życia. Pewnie trudno będzie znaleźć restauracje, gdzie taka osoba chętnie zje – pojawią się różne wymówki, wykręty, wystarczy tylko zielona herbata. Dlatego proszę was wszystkich, którzy czytacie ten tekst – jeśli osoba wam bliska zacznie się zmieniać w taki sposób, zwróćcie na to uwagę! Jasne, sama promuję zdrowy tryb życia i uważam, że to najlepsza zmiana jaką można uczynić, ale granica między zdrowiem i rozsądkiem, a obsesją jest bardzo delikatna. Powstrzymując takie zachowanie możecie uczynić baaaardzo dużo dobrego dla tej osoby, możliwe, że nawet uratować jej życie.
Chciałam jeszcze raz wam zwrócić uwagę na to, że mój blog nie jest skarbnicą wiedzy dla "pragnących się odchudzić". Zdrowy tryb życia nie jest jednoznaczny z odchudzaniem. Niestety, na wielu stronach internetowych znajdziecie taką informację. Ja promuję tylko zdrowie! 

PS. Jeśli zainteresował Was ten temat, zmagacie się z tym problemem, chcecie pocóc komuś bliskiemu lub zwyczajnie chciecie wiedzieć więcej, polecam Wam lekturę książki Harriet Brown "Kiedy jedzenie wymaga odwagi". To historia zmagań córki autorki, ich bardzo bliskiej relacji, walki o życie... Otwiera oczy...





sobota, 26 marca 2016

Wielkanoc!

Święta Wielkanocne to wspaniały czas – kiedy przeżywamy największa tajemnicę wiary chrześcijańskiej, a ponadto mamy wyjątkową okazję do spędzenia czasu z rodziną, co niestety w życiu codziennym nie zdarza się często. Nieodłączną częścią Świąt jest ucztowanie – wielkanocny stół ugina się od tradycyjnych przysmaków, tym lepszych, że przygotowanych z miłością przez najbliższe osoby. Niestety, ten piękny czas często wiąże się z frustracją – dla jednych Wielkanoc kończy się bólem brzucha i przejedzeniem, inni – starający się prowadzić zdrowy tryb życia – zmuszają się do ciągłego odmawiania kosztowania pyszności, co czasem nieopatrznie zrozumiane przez kochaną ciocię lub babcię może zniszczyć miłą, świąteczną, pokojową atmosferę i doprowadzić do kłótni.
Ja w Święta pozwalam sobie na odejście od codziennego rytmu spożywania posiłków J Jest to niepowtarzalny czas, a potrawy takie jak mazurek, babka czy pieczona biała kiełbasa prawdopodobnie następny raz zjemy dopiero za rok. Nie zaszkodzi więc nikomu wyluzowanie się i dogodzenie sobie. Oczywiście nie krytykuję nikogo, kto ma inne zdanie na ten temat i wprowadza nieco lżejsze potrawy w miejsce tych tradycyjnych. Tym niemniej, myślę że warto sobie wcześniej zadać pytanie czy naprawdę tego chcemy, czy robimy to pod wytworzoną przez siebie samych presją. Naprawdę jeśli cały rok staracie się jeść zdrowo, takie kilkudniowe odstępstwo nie zdąży Wam zaszkodzić… Może właśnie dlatego lepiej zmieć swoje nawyki i zamiast na co dzień kupować sztuczne sklepowe batony, których głównym składnikiem jest syrop glukozowo – fruktozowy a ich zjedzenie nie sprawia żadnej przyjemności, lepiej zjeść od Święta kawałek (lub dwa J ) domowego, puszystego sernika.
Chciałabym jednak podkreślić, że nie popieram obżarstwa i leżenia na kanapie przed telewizorem przez całą Wielkanoc! Przeciwnie, myślę, że warto wykorzystać taką wyjątkową okazję i po świątecznym śniadaniu spędzić czas razem z rodziną: pójść na spacer (a może slow jogging lub po prostu przebieżki) lub pograć, np. w gry planszowe. Jeśli jednak Twoja rodzina niestety nie chce się ruszyć z domu, to z pewnością znajdziesz 30 – 60 min dla siebie, kiedy sama będziesz mogła poćwiczyć, a w rezultacie poczujesz się lżej.
Pamiętajcie jednak, że najważniejsze jest to, że po Świętach Wielkanocnych przychodzi znów normalny czas (chociaż życzę Wam, żeby świąteczna atmosfera radości i miłości została z Wami cały rok). To właśnie wtedy jest czas na wprowadzenie zmian w swoim żywieniu i powrót do 5 zdrowych, zbilansowanych posiłków. Jeśli tak zrobicie, z pewnością ta Wielkanoc zostanie wspaniałym wspomnieniem, a nie frustrującą porażką.

Korzystając z okazji, chciałabym Wam wszystkim złożyć najlepsze życzenie! Niech Zmartwychwstały Chrystus Wam błogosławi i napełnia wasze serca wiarą, nadzieją i miłością. Życzę Wam też, żebyście odpoczęły w te Święta i miały okazję doświadczyć miłości waszych bliskich, z którymi nie macie czasu się spotkać w pędzie życia.

poniedziałek, 21 marca 2016

Naucz się odpoczywać - wiosenne zmiany!

Codzienne obowiązki, rutyna, pośpiech, lista zadań do wykonania, budziki, spotkania… Naprawdę łatwo zwariować w wirze zadań jakie stają przed nami każdego dnia. W pracy lub w szkole dajemy z siebie 100% - co z tego, że potem padamy z nóg, ważny jest krótkotrwały efekt i wrażenie jakie po sobie pozostawimy. Brzmi znajomo? Obecnie wiele kobiet jest tak zabieganych, że kiedy przychodzi czas odpoczynku, nie potrafią go wykorzystać. Są dwa popularne sposoby jego wykorzystania: albo totalne „nicnierobienie”, spanie cały dzień, wylegiwanie się przed telewizorem, albo narzucanie sobie nowych zadań, dostarczanie sobie dodatkowego stresu w obawie przed zmarnowaniem czasu. Chciałabym wam przedstawić kilka moich sposobów na spędzenie wolnego czasu, odpoczynek bez wyrzutów sumienia J To idealny pomysł na wiosenną zmianę!
  • Książka – nie lektura! Coś co już od dawna czeka na twoim stoliku przy łóżku, ale jesteś zbyt zmęczona, żeby się za nią zabrać. Zrób sobie dobrą kawkę, usiądź w wygodnym fotelu i przenieś się w inny świat. Jestem pewna, że spędzenie nawet pół godziny w taki sposób przyniesie Ci mnóstwo radości i pozwoli Ci się zrelaksować. Ja jestem wierną fanką Alice Munro. Jej opowiadania to prawdziwe, nieprzesłodzone historie dziewczynek, kobiet, staruszek, ich zmagań, miłości, kompleksów i ran z przeszłości.


Czas na relaks, w moim wykonaniu...

  • Zadzwoń do przyjaciółki – zamiast pisać z nią na facebooku zadzwoń lub jeśli to możliwe spotkaj się z nią! Pośmiejcie się razem, pozwierzajcie się, powspominajcie. Na co dzień nie ma czasu na takie drobne przyjemności, a dobra przyjaciółka jest lepsza niż niejeden psycholog!
  • Aktywność fizyczna – w zależności od tego jak dużo masz siły, wybierz co Ci w duszy gra. Chcesz się wyszaleć? – idź na cross fit lub boks Potrzebujesz pobyć sama, zmęczyć się i zrelaksować – pobiegaj (no właśnie – mamy już wiosnę, dzień coraz dłuższy, temperatura coraz wyższa… a wymówek coraz mniej) lub popływaj! A jeśli jesteś taka zmęczona, że niedobrze Ci się robi na myśl o wysiłku fizycznym porozciągaj się lub pójdź na spacer i uciesz się na widok budźącej się do życia natury! A może po przeczytaniu mojego wywiadu z Panią Natalią Marią Wojciechowską masz zamiar rozpocząć swoją przygodę z tańcem klasycznym? J Jak widać możliwości jest wiele i każdy może znaleźć coś dla siebie. Gwarantuję Ci, że już po 30 minutach wysiłku oczyścisz swój umysł z negatywnych myśli, a także Twoje ciało będzie czuło się lepiej niż po leżeniu na sofie.
  • Domowe SPA – każda kobieta zasługuje na odpoczynek połączony z poprawą urody. Co można zrobić gdy nie mamy możliwości udać się do kosmetyczki lub do SPA? Najlepiej zrobić je sobie samodzielnie w domu! Przygotuj sobie naturalne maseczki, odżywki do włosów, peeling’i. Zrób sobie manicure, celebruj każdą chwilę poświęconą dbałości o swoje ciało – to nie jest próżność! A może zaprosisz koleżanki, razem odpoczniecie w taki sposób?

Ok, mało kto ma taką możliwość na codzień,

ale oczami wyobraźni możecie się przenieść w to 
miejsce - wystarczy ciepła kompiel w domu i trochę 
kreatywności!
foto: pinterest.com
  • Nadrób zaległości w kulturze – też czasem czujecie, że ze względu na ilość obowiązków jesteście zacofane w aktualnych wydarzeniach kulturalnych? Kolejna wystawa sztuki, nowy film, sztuka, promocja książki… Kilka luźniejszych dni to wspaniały czas, żeby w końcu sprawić sobie przyjemność przez kontakt ze sztuką, bez żadnej okazji. Warto być na bieżąco z kulturą!
  • Zdrowy sen – sen zdecydowanie nie jest stratą czasu, lecz cennym czasem regeneracji całego organizmu. Niewystarczająca ilość snu wpływa na pogorszenie nastroju, rozdrażnienie. Według badań UC San Francisco osoby, które śpią mniej niż 6 godzin dziennie są bardziej podatne na infekcje, np. przeziębienie. Ponadto, zdrowy sen jest jednym z lepszych kosmetyków świata! Przecież bardzo łatwo można poznać osoby, które zarwały noc: podkrążone, błędne oczy i matowa cera są ich głównymi atrybutami. Wnioski są takie, że sen jest wspaniały dla zdrowia i urody.



nic dodać, nic ująć 
foto: weheartit.com
Myślę, że to dobry pomysł, żeby w tę wiosnę wprowadzić zmiany w swoim życiu i nauczyć się odpoczywać. Dzięki temu poczujecie się lepiej, pokonacie „wiosenne przesilenie” a w rezultacie w pełni skorzystacie z uroków najpiękniejszej pory roku. Dobrze jest wyznaczać sobie ambitne cele, pokonywać nowe wyzwania, ale czasem trzeba zwolnić i ucieszyć się życiem! 

piątek, 18 marca 2016

Pieczone jabłka - najpyszniejsza zimowa przekąska

Uwielbiam jabłka! Chociaż w Polsce są bardzo popularne i tanie, są niedoceniane. A jabłka to bogactwo błonnika, pektyn, witaminy C, są niskokaloryczne . Dlatego jedźmy szczególnie teraz jabłka, kiedy są świeże. Jeżeli chcecie dokładnej poznać wartości odżywcze jabłek i innych polskich superproduktów zapoznajcie się z moimi wpisami z cyklu "polska zdrowa żywność" (część 1 i część 2). Skoro już wiemy jak dobre dla nas są jabłka, warto poznać parę przepisów które odmienią ten niepozorny owoc w prawdziwy przysmak! Zimą moją ulubioną przekąską (II śniadanie, podwieczorek) są pieczone jabłka. Są idealne na ponure popołudnia (dokładnie takie jak dzisiaj), gdy jedynym naszym pragnieniem jest zostanie pod kołdrą w domu. 

Składniki (na jedną porcję):
  • Jedno duże jabłko
  • Dwie łyżki konfitury wiśniowej lub śliwkowej (najlepiej domowej)
  • Łyżka płatków owsianych
  • Łyżka miodu/syropu klonowego/syropu z agawy
  • Pół łyżeczki cynamonu
  • Inne dodatki – według waszego pomysłu: łyżka płatków migdałowych/pestek słonecznika/pół łyżeczki skórki pomarańczowej/łyżeczka siemienia lnianego


Jabłko rozcinamy w połowie w poprzek. Wykrawamy gniazdo nasienne, ale nie przebijamy dna na wylot. Robimy kruszonkę: w misce mieszamy płatki owsiane, cynamon, miód lub syrop oraz dodatki. W stworzoną dziurę wkładamy łyżkę konfitury, potem połowę kruszonki, resztę konfitury i na koniec pozostałą kruszonkę. Nakładamy górną część jabłka i przymocowujemy ją wykałaczkami. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. Celcjusza i pieczemy ok. 30 min (lub do czasu gdy jabłko będzie miękkie, a jego skórka zmarszczona). Jemy na gorąco! Polecam z łyżką jogurtu naturalnego J


poniedziałek, 14 marca 2016

Cudze chwalicie, swego nie znacie... Czyli cykl "polska zdrowa żywność" cz. 2

Rodzime najlepsze! Dziś kolejny raz zaprezentuję Wam super zdrowe produkty, których wprowadzenie do diety wpłynie zbawiennie na Wasz stan zdrowia i nie uszczupli zanadto zawartości portfela :) Te, które wybrałam do tego wpisu charakteryzuje niezwykła uniwersalność - pasują praktycznie do wszystkiego: dań słodkich i wytrawnych, śniadań i kolacji. Jedźcie na zdrowie! 
  • Siemię lniane – zdecydowanie jeden z moich ulubionych produktów. Jest to wspaniałe źródło kwasów tłuszczowych wielonienasyconych (omega 3) oraz witaminy E( „witamina młodości”), dzięki temu wspaniale wpływa na włosy, skórę i paznokcie. Również dobrze wpływa na układ nerwowy, a więc ułatwia koncentrację i myślenie (znowu wspaniałe właściwości wit. E). Nasiona lnu są także znane jako lek na choroby układu trawiennego – przeciwdziała zaparciom, reguluje perystaltykę jelit. Najlepiej spożywać je w formie naparu: 1 łyżkę siemienia lnianego należy gotować w szklance wody ok. 10 – 15 min do powstania „glutków”). Jednakże warto także dodawać je do sałatek i koktajli w formie nasionek, gdyż umożliwi wchłanianie się witamin rozpuszczalnych w tłuszczach obecnych w owocach i warzywach.

W tych niepozornych ziarenkach kryje się prawdziwa moc natury!
foto: www.siemie-linane.pl

  • Dynia – początkowo byłam wobec niej nieufna – dynia była taka mdła, niepozorna. Jednak kiedy po raz pierwszy spróbowałam Pumpkin Spice Latte zakochałam się po uszy! Wiem, że nie jest to zdrowy przysmak, ale nauczyłam się robić domową, zdrową wersję i na pewno kiedyś się nią z wami podzielę J W rzeczywistości jest to bomba witaminowa! Przede wszystkim jest bogata w beta – karoten, czyli prowitaminę A. To jednak nie koniec – zawiera dużo witamin z grupy B oraz składników mineralnych: przede wszystkim potas, wapń, fosfor. Komu można ją polecić? Wszystkim, bo kto nie chce mieć pięknych włosów, skóry i paznokci, dobrego wzroku, zdrowego serca? Wspaniałe są także jej pestki: to źródło magnezu (jeśli kochacie kawkę, to jedzcie je regularnie!), ale też fosfor czy cynk. Można z niej przyrządzić mnóstwo potraw: rozgrzewającą zupę – krem, ciasta, curry czy kawę. Dodawajcie do niej dużo mocnych przypraw, a wtedy na pewno nie będzie pozbawiona smaku.
znalezione na pinterest.com - ten przepis wygląda kusząco...
na pewno kiedyś wypróbuję i podzielę się z Wami efektem! 
  • Kasze  - jaglana, gryczana, jęczmienna, owsiana… Każda ma wspaniały charakterystyczny smak i zdrowotne właściwości. Są wspaniałym źródłem węglowodanów złożonych, które dają energii powoli. Moje dwie ulubione to kasza gryczana i jaglana, obie nie zawierają glutenu. Ta pierwsza jest źródłem nie tylko węglowodanów, lecz także białek roślinnych dobrej jakości. W przeciwieństwie do innych kasz nie zakwasza organizmu. Szczególnie polecam włączenie jej do codziennego jadłospisu „kawoszom”, gdyż zawiera dużo magnezu, który niestety jest wypłukiwany przez kawę. Kasza jaglana zawiera dużo witamin z grupy B, żelaza (szczególnie potrzebne kobietom) i miedzi. Uwielbiam ją za to, że jest bardzo uniwersalna: pyszna zarówno w wersji wytrawnej jak i na słodko. Niezastąpiona w bezglutenowych wypieków! 


Choć lubię wszystkie kasze, to właśnie gryczana jest dla mnie królową!
Cóż smaki dzieciństwa... A Wy, którą lubicie najbardziej?
foto: polskieradio.pl
A Wy co sądzicie o tych produktach? Często ich używacie, czy raczej zapominałyście o nich? Jeśli macie swoich innych ulubieńców z polskiej zdrowej żywności, to napiszcie o nich w komantarzach! Chętnie skorzystam z Waszych porad :)

piątek, 11 marca 2016

Pasja, piękno, profesjonalizm - czyli wywiad o balecie z Natalią Marią Wojciechowską

Harmonia, piękno, ulotność, lekkość... To moje pierwsze skojarzenia związane z baletem - sportem, który ma wymiar duchowy, ponieważ to nie tylko sprawnie wykonywane ćwiczenia gimnastyczne, ale przede wszystkim wyrażanie emocji, opowiadanie historii przy użyciu swojego ciała. Kiedy zakładałm bloga wiedziałam, ze tekst to tańcu będzie jednym z pierwszych, poniewaz go kocham, zachwyca mnie, uspokaja. Nie czułam się jednak wystarczająco kompetentna, żeby o nim pisać, dlatego postanowiłam skorzystać z pomocy niezaprzeczalnej specjalistki - Pani Natalii Marii Wojciechowskiej - baletnicy, a także właścicelki Centrum Baletowego Neoclassica w Warszawie (wiecej o niej możecie przeczytać tutaj), która zgodziła się podzielić z Wami wszystkimi swoją wiedzą oraz doświadczeniem udzielając mi wywiadu.


foto: pinterest.com 
A może w dzieciństwie, Wy też byłyście baletniczkami?

Dlaczego jako dziewczynka wybrała Pani właśnie balet, a nie inny sport? Co Panią w nim urzekło?
Odpowiadałam na to pytanie wiele razy i nawet z czasem moja odpowiedź się nie zmieniła. Ja się taka urodziłam - od kiedy sięgam pamięcią chciałam być baletnicą, iść do szkoły baletowej i wiedziałam, że taniec to jest TA moja forma ekspresji, którą  „wysławiam się” lepiej niż innymi formami ekspresji. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że tańca mogłoby w moim życiu nie być, bo ja cała tańczę, nawet jak rozmawiam z kimś to całe moje ciało „chodzi” i nawet w słowach odnajduję rytm i melodię, a tym samym stają się świetnym akompaniamentem. Zatem to nie jest kwestia, że coś mnie urzekło, tylko zwyczajnie tak musiało być. 
foto: www.nataliaballerina.blogspot.com/
Natalia Maria Wojciechowska

Często mówi się, że sport to nie tylko trening ciała, ale przede wszystkim formowanie charakteru? W jaki sposób balet ukształtował Pani charakter? Czy prawdziwy jest obraz brutalnego świata przedstawiony w filmie „Czarny łabędź”? 
Przede wszystkim - czy brutalny? Ja bym tego tak nie nazwała. Jasne w tańcu klasycznym poza samym tańcem panują pewne zasady. Każdy zespół jest jak dwór króla - jest hierarchia i ona jest jakby wpisana w ten zawód - zawód profesjonalnego tancerza klasycznego. Nie można nie przestrzegać reguł, na swoja pozycję trzeba zapracować i jeszcze codziennie pokazywać, że na dana pozycję się zasłużyło. Oczywiście jedni sobie radzą lepiej z takimi zasadami a inni gorzej i jak wszędzie są akty dowodzące czyjejś zawiści, które obnażają słabość osoby dokonującej tego aktu. Taniec klasyczny sam w sobie brutalny nie jest - jest wymagający i sprawiedliwy, bowiem największe sukcesy odnoszą osoby najciężej pracujące i z odpowiednimi warunkami zarówno fizycznymi jak i psychicznymi - nie ma zmiłuj się, ale to nie jest brutalne, to jest sprawiedliwe. Oczywiście zdarzają się niesprawiedliwości, bo dyrektorami zespołów są różne osoby, a poza tym, w  niektórych zespołach (narodowych) już nie o sam taniec chodzi, jest jeszcze polityka, ale może w to się nie zagłębiajmy. 
foto: www.nataliaballerina.blogspot.com/
Natalia Maria Wojciechowska

A coś tyczy się tematu kształtowania charakteru - nie ma lepszej szkoły, niż treningi sportowe/baletowe, ale takie regularne i od dziecka. To buduje dyscyplinę, konsekwentne dążenie do celu, rozumienie prawdziwej pracy takiej kroczek po kroczku, rozumienie, że nic co dobre nie przychodzi łatwo i szybko, że na sukces należy sobie zapracować. To przekłada się potem na całe życie - taka niezłomność, a i świadomość, że jednego dnia można być na podium , a następnego leżeć w szpitalu z gipsem i wiedzieć, że powrót będzie trudny lub niemożliwy. Tak, sport zdecydowanie hartuje. I u siebie widzę cechy, które są obce ludziom, którzy nie trenowali od dziecka i nie będę ukrywać, że ja osobiście otaczam się tylko osobami, które albo trenowały sport/taniec od dziecka albo od wieku nastoletniego. Dogadam się z każdym, ale głębokiej nici porozumienia nie zbuduję z osobą nie trenującą. Nie chcę aby to brzmiało jak dyskryminacja - nazwijmy to moimi preferencjami. 
Co wyróżnia balet spośród innych sportów? Jakie są szczególnie korzyści z uprawiania tej aktywności fizyczne? Czy są jakieś przeciwwskazania? 
W sporcie liczy się wynik - jest on mierzalny, nie ma kategorii „BMSTP” (bo mi się tak podoba), a taniec to taka sztuka-sport. Od tancerzy wymaga się by byli szybcy, silni, skakali wysoko, kręcili wiele piruetów i jeszcze do tego wszystkiego wyglądali pięknie i aby każdy milimetr ciała był pod kontrolą, a i to może być niewystarczające, bo komuś się styl danego tancerza nie spodoba i już. Taniec jest ulotny - nie można go zdefiniować i nie można go zmierzyć. Czyli sport to takie CO, a balet to i CO i JAK. 
foto: www.nataliaballerina.blogspot.com/
Natalia Maria Wojciechowska

Balet klasyczny może być de facto wykonywany/trenowany przez każdego w każdym wieku - sam w sobie jako aktywność fizyczna wysmukla sylwetkę, poprawia postawę, uczy elegancji i gracji ruchów, poprawia koncentrację, uczy kontroli ciała, wpływa na zdrowy kręgosłup (tak, wbrew wszelkim stereotypom - poprawia stan kręgosłupa a nie niszczy go) itd. Efekt , a raczej poziom zaawansowania będzie zależał jednakże od nastawienia osoby trenującej, od wieku rozpoczęcia nauki oraz czasu i pracy poświęconej tej wymagającej sztuce. Balet klasyczny bowiem jest bardzo zero-jedynkowy - nie lubi, jak go się zdradza, jak się go uprawia nieregularnie i jak stawia się coś innego ponad - wtedy nie będzie efektów niezależnie czy balet będzie traktowany jako rekreacja ruchowa, fitness, hobby na wysokim poziomie, czy profesja. 
Aby trenować balet zawodowo, osiągać sukcesy trzeba zacząć we wczesnym dzieciństwie. Czy jeśli chcemy trenować tylko amatorsko możemy zacząć mając więcej niż 16 lat lub więcej?
Jak wspomniałam w poprzedniej odpowiedzi - tak, ale musimy się nastawić, że jeżeli będziemy chcieli tańczyć profesjonalnie (tak, to jest możliwe - zacząć późno i osiągnąć wysoki poziom - u nas w Centrum Baletowym Neoclassica właśnie takie osoby trenują, a potem jeżdżą na audycje do różnych zespołów, konkursy itd.) to musimy się nastawić, że zajmie nam to więcej czasu i będziemy musieli naprawdę wziąć się za siebie i włożyć w to masę pracy. Jeśli chcemy aby to było hobby/rekeracja ruchowa można zacząć nawet w wieku 90 lat :) - moi kursanci znajdują się w przedziale wiekowym 8-65, zatem...
foto: www.nataliaballerina.blogspot.com/
Natalia Maria Wojciechowska

Co należy zabrać ze sobą na pierwsze zajęcia? Jak powinien wyglądać strój treningowy baletnicy?
Na pierwsze zajęcia należy zabrać otwarty umysł :) oraz legginsy, jakiś obcisły top oraz skarpetki - na początek to wystarczy. 
A strój treningowy baletnicy (nie tancerza baletowego)  powinien składać się (choć to różnie potem w zespole bywa) z rajstop, kostiumy (body baletowego), czasem tuniczki, baletek/point i jakichś ocieplaczy, które powinny zostać zdjęte, gdy ciało uzyska odpowiednia temperaturę. Jednakże tancerki w zespole, chyba dlatego, że w szkole baletowej musiały nosić strój obowiązkowy, już w trakcie kariery nie stosują się do tego i noszą co im się podoba - shorty, ocieplacze, kamizelki, getry, bluzki itd. 
Jest Pani kreatorką własnego treningu strechingowego extensio, w Pani studio są także zajęcia Neoclassica functional workout, Neoclassica Kraft trening. Na czym one polegają? Czy są one tylko uzupełnieniem treningu baletnicy czy można traktować je jako oddzielną aktywność fizyczną?
Wszystkie te treningi zostały stworzone przez mnie jako uzupełnienie treningu baletowego, który sam w sobie może powodować przykurcze i nie wzmacnia tancerza na tyle by potem wejść na scenę i w obecnych czasach poruszać się wystarczająco szybko i zwinnie. Te treningi maja na celu :
- rozciągnięcie, tworzenie świadomości i wzmocnienie ciała - EXTENSIO, 
- poprawienie koordynacji i kondycji, czyli wydolności krążeniowo-oddechowej oraz wysokich wyskoków i szybkości - NEOCLASSICA FUNCTIONAL WORKOUT,
- poprawienie gibkości, lepsze utrzymywanie równowagi, pracę nad wysokim podnoszeniem nóg oraz utrzymywaniem charakterystycznego dla baletu klasycznego wykręcenia nóg - NEOCLASSICA KRAFT TRENING.
Jednakże wszystkie te treningi zostały opracowane tak by każdy bez wyraźnych przeciwwskazań od lekarza mógł w nich uczestniczyć i wychodzić w skrócie SILNIEJSZY , PEWNIEJSZY SIEBIE i PIĘKNIEJSZY :)
foto: www.nataliastretches.blogspot.com
Natalia Maria Wojciechowska

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić Was do spróbowania swoich sił w balecie, bo jak widzicie nigdy nie jest za późno, korzyści płynące z tańca klasycznego są niesamowite. Jeśli zdecydowałyście się rozpocząć treningi baletowe i mieszkacie w Warszawie polecam Wam serdecznie szkołę baletową Pani Natalii Marii Wojciechowskiej - Centrum Baletowe Neoclassica (kilk), z pewnością rozwieje Ona wszystkie wasze wątpliwości i obawy dotyczące baletu oraz sprawi, że go pokochacie całym sercem. 

foto: ballerina project - facebook


poniedziałek, 7 marca 2016

Szakszuka - czyli pyszne jajka duszone w pomidorach

To wspaniałe rozgrzewające danie, idealne na śniadanie lub na kolację. Szakszuka ma bliskowschodnie pochodzenie i znaczy tyle co „wielki bałagan”. Niech nazwa jednak Was nie zniechęci – te duszone w pomidorowym, ostro doprawionym sosie jajka z pewnością zaspokoją wielki głód i wprowadzą we wspaniały nastrój. Przygotujcie sosu już dziś wieczorem, a rano tylko go zagotujcie, wbijcie jajka i zajadajcie ze smakiem :) A może któryś z Panów zechce przygotować jakiejś Pani takie pyszne śniadanko, jutro w dniu kobiet. Powiam tak - nie znam nikogo, kogo by to nie ucieszyło ;)



 Składniki (na dwie porcje):
  • 1 cebula
  • 4 jajka
  • Puszka pomidorów krojonych
  • Pół papryki
  • Jeden ząbek czosnku
  • Przyprawy: pół łyżeczki kminu rzymskiego, kurkumy, ¼ łyżeczki ostrej papryki (inne przyprawy według uznania)
  • Oliwa do smażenia
  • Natka pietruszki, szczypiorek lub świeża kolendra do posypania

Na rozgrzanej oliwie podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę, aż będzie szklista. Następnie dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę oraz przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku i smażymy ok. kolejne 4 minuty, aż lekko zmięknie. Dodajemy przyprawy, mieszamy. Potem dodajemy pomidory, zwiększamy płomień palnika, zagotowujemy sos, po czym skręcamy na średni ogień i gotujemy, aby odparować nadmiar płynu. Gdy sos pomidorowy zgęstnieje wbijamy do niego jajka (tak aby każde było zanurzone w pomidorach i nie stykało się z innymi). Przykrywamy pokrywką i całość gotujemy ok. 4 minuty, aż białko jajek się zetnie, a żółtko cały czas będzie cudownie płynne. Przekładamy na talerz, posypujemy pietruszką, szczypiorkiem lub kolendrą.



Nie wiem czy w Tunezji lub Izraelu moja szakszuka zostałaby zaakceptowana i uznana za tradycyjne danie. Jednakże danie to jest tak pyszne, że grzechem byłoby nieprzygotowanie go na zimową, rozgrzewającą kolację lub śniadanie. Oczywiście zachęcam Was do stworzenia swojej własnej wersji – ja następnym razem chętnie dorzucę podsmażoną cukinię lub bakłażana. Znam też wersję z dodatkiem soczewicy lub ciecierzycy – wtedy taka szakszuka z kromką razowego chleba może być wspaniałym obiadem. 

piątek, 4 marca 2016

Cudze chwalicie, swego nie znacie... Czyli cykl "polska zdrowa żywność" cz. 1

Cały czas pokutuje przekonanie, że zdrowa żywność jest strasznie drogie. Egzotyczne produkty o wymyślnych nazwach: quinoa, nasiona chia, amarantu, spirulina… „Gdybym była bogatsza, to na pewno bym jadła zdrowo, zakupy robiła tylko w sklepach ekologicznych i kupiłabym sobie karnet na najlepszą siłownię w mieście…” Całkiem niezła wymówka ;) Ponadto, polska kuchnia jest uważana za tę niezdrową, tłustą. Nie do końca jest to prawda. Owszem, wiele potraw z naszego kraju nie należy do najzdrowszych, ale to co oferują nam nasza ziemia: warzywa, owoce, zboża, to produkty obfitujące w składniki odżywcze. Dlatego postawienie na żywienie sezonowe i polską żywność z pewnością wyjdzie nam na zdrowie i odciąży nasz budżet.
Zapraszam Was zatem na cykl wpisów o naszym rodzimym jedzeniu, które mimo iż, jest zapomniane, pod względem wartości odżywczych nie ustępuje znanym i niestety baaardzo drogim superfoods. 
  1.    Jabłka – szczególnie warto je jeść teraz, gdyż jest na nie sezon i są najbardziej wartościowe. Sama kocham je całym sercem i chyba jestem od nich uzależniona, gdyż dzień bez jabłka jest dla mnie dniem straconym J Osoby dbające o linię ucieszy fakt, że jabłko to tylko ok. 90 kcal. Obfitują one też w błonnik pokarmowy, dzięki czemu poprawiają trawienie, pochłaniają metale ciężkie (usuwają toksyny), a także powodują że czujemy się syci przez dłuższy czas. Naukowcy z Institute of Food Research udowodnili, że polifenole obecne m.in. w jabłkach zapobiegają chorobom przewlekłym takim jak rak czy choroby serca. Ponadto mają bardzo dużo witaminy C, która jest naturalnym przeciwutleniaczem, a także zapobiega infekcjom. Kolejną zaletą jabłek jest duża zawartość potasu, który uczestniczy w przekazywaniu impulsów mięśniowych, a więc także odgrywa ważną rolę w skurczu mięśnia sercowego. 
  2. Buraki – polski klasyk! Najpopularniejsze jako dodatek do mielonego z ziemniakami. Jednak mają o wiele więcej zastosowań, w Internecie aż roi się od przepisów na ciasta z buraków, wymyślne sałatki czy wegańskie burgery. Zawierają sporo kwasu foliowego (ważne dla kobiet w ciąży) oraz witaminy C. Zawierają dużo azotanów, co jak udowodnili naukowcy z Wake Forest Uniwersity, zapewnia dostarczanie odpowiedniej ilości krwi do mózgu (u ludzi starszych proces ten zachodzi słabiej) i w rezultacie jest on lepiej dotleniony. Możliwe, że zapobiega to demencji! Ponadto, sok z buraków polecany jest szczególnie osobom aktywnym. Badania potwierdzają, że jego regularne picie poprawia kondycję, a trening może trwać aż o 16% dłużej. Ważne jest to, aby sok był niefiltrowany, bo wtedy zawiera cenne azotany. 
  3. Jarmuż – to warzywo ostatnio bardzo modne, chociaż znane jest od dawna, wcześniej było niedoceniane. Należy do warzyw kapustnych i jak wszystkie rośliny z tej kategorii dostarczają dużo karotenoidów. W rezultacie są bogate w witaminę A – naturalny przeciwutleniacz, który zapobiega nowotworom i chorobom serca. Ponadto ta witamina jest bardzo ważna dla oczu – wpływa na prawidłowe widzenie. Jarmuż to także dobre źródło witaminy K, która pełni kluczową rolę w procesie krzepnięcia krwi oraz uczestniczy w tworzeniu tkanki kostnej – utrzymuje więc kości w dobrym stanie. Według badań przeprowadzonych przez naukowców Rush University Medical Center jedzenie zielonych warzyw pozwala na dłuższe zachowanie sprawności umysłowej. Chociaż surowy jarmuż na dość ostry smak, świetnie nadaje się do zielonych koktajli, kiedy jego smak jest zneutralizowany przez inne składniki. Można z niego robić także duszone potrawki oraz upiec i otrzymać chrupkie „chipsy”. 
To tyle w pierwszym wpisie :) Jak widać jedzenie, którym karmiły nas nasze babcie, jeśli tylko będzie odpowiednio przyrządzone, wcale nie jest niezdrowe. Zatem jedzcie jabłka, buraki i jarmuż na zdrowie! Wkrótce pojawi się kolejny wpis z nowego cyklu :) 

wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony: weheartit.com 

wtorek, 1 marca 2016

W co się ubrać na trening?

Jasne, nie po to ćwiczymy, żeby się pokazać i szpanować markowymi ubraniami. Ponadto, jeszcze kilkadziesiąt lat wstecz stroje sportowe były jednolite, nudne, męskie, jedyną ich rolą była wygoda. Jednak, kobiety mają do to siebie, że lubią modę i chcą zawsze dobrze wyglądać. Producenci ubrań sportowych wychodzą naprzeciw ich oczekiwaniom i nowe kolekcje są coraz piękniejsze. Dlatego, jeśli ładny strój ma Was zmotywować do aktywności fizycznej, to nie widzę w tym nic złego. Przedstawiam Wam kilka propozycji strojów sportowych, które mnie urzekły i w których od razu chce się ćwiczyć!

CrossFit

  1.  spodenki: http://www.reebok.pl/szorty-reebok-crossfit-ass-to-ankle-joe-king-graphic/AI1217.html
  2. koszulka: http://www.reebok.pl/koszulka-na-rami%C4%85czkach-les-mills-basketball-/AP5157.html
  3. buty: http://www.reebok.pl/reebok-crossfit-nano-5.0/V65896.htm
  4. stanik: http://www.adidas.pl/biustonosz-sportowy-adidas-stellasport-padded/AH8850.html
Pilates 


  1. legginsy: http://www.adidas.pl/legginsy-studio-zebra-3-4/AO3801.html
  2. stanik:https://cardiobunny.pl/products/eve-croptop-czarny?taxon_id=26
  3. mata: http://store.nike.com/pl/pl_pl/pd/just-do-it-graphic-3mm-mata-yoga-mat/pid-709091/pgid-781220
  4. bidon: http://www.ogorgeous.com/products/water-bottles
Siłownia
  1. legginsy: http://gymhero.eu/pl/home/45-jungle-leggings.html
  2. stanik: http://store.nike.com/pl/pl_pl/pd/pro-rival-biustonosz-sportowy/pid-10067476/pgid-10301434
  3. buty: http://www.adidas.pl/buty-adipure-flex/AF5876.html
  4. koszulka: http://www.reebok.pl/koszulka-na-rami%C4%85czkach-reebok-one-series-burnout/AJ0664.html

A Wy, w czym lubicie ćwiczyć najbardziej? Ważny jest dla Was wygląd ubrań sportowych czy na pierwszym miejscu stawiacie wygodę? Napiszcie mi koniecznie w komentarzach o swoich ulubionych sportowych stylówkach!