piątek, 29 kwietnia 2016

Majówkę czas zacząć! - moje pomysły na udaną majówkę

W końcu nadszedł upragniony długi weekend, a wraz z nim pytanie jak najlepiej wykorzystać te kilka dni wolnego. Niektórzy wyjeżdżają, ale nawet Ci, którzy nic do tej pory nie zaplanowali, mają możliwość odpocząć i miło spędzić czas. Poniżej przedstawię Wam moje majówkowe propozycje „last minute” J


Na sportowo – chociaż do aktywności fizycznej zachęcam na co dzień, to długi weekend jest idealnym czasem na aktywny wypoczynek. Wymówki, że nie mam czasu, że jestem przemęczona, że pogoda jest brzydka (wbrew obawom jutro i pojutrze ma być 15 stopni i słoneczko, a w poniedziałek 18! – czytaj: idealna temperatura do biegania). Szczerze zachęcam do połączenia przyjemnego spotkania towarzyskiego z jeszcze przyjemniejszym treningiem i udania się z przyjaciółmi na spacer (a może nornic – plotking J), rolki, rower czy przebieżkę. Warto udać się trochę dalej na taki trening niż zazwyczaj, poznać nowe trasy. Osobiście, biegaczom, spacerowiczom i rowerzystom polecam Puszczę Kampinoską, w której znajdziemy wspaniałe trasy na dłuższe i krótsze wypady!

Oj pobiegałoby się w takim otoczeniu...
foto: pinterest.com


Dla ciekawych świata – niestety wielu Polaków cały czas uważa nasz kraj za mało atrakcyjny, nudny, a za miejsce godne majówkowego wypoczynku tylko zachodnie kurorty. Nic bardziej mylnego! Podobnie jak w cyklu o polskiej zdrowej żywności twierdziłam, że prawdziwe jest przysłowie „cudze chwalicie, swego nie znacie”, tak jest i tym razem! Jednodniowe wycieczki do niezbyt odległych miejsc, to wspaniała alternatywa dla kosztownych wyjazdów. Warto na nowo odkryć magię małych miasteczek i wsi, znów zakochać się w Polsce. Oto kilka z moich propozycji: Płock (z wspaniałym muzeum secesji oraz piękną katedrą), Żelazowa Wola (chyba nikomu nie trzeba przypominać jaki wspaniały kompozytor tam się urodził…), Opinogóra (z zachwycającym Muzeum Romantyzmu, znajdującym się w Zameczku Krasińskich i jeszcze piękniejszym parkiem), dla pozytywistów tuż obok - Gołtotczyzna (z dworkiem Aleksandra Świętochowskiego), Kazimierz Dolny (miejsce, w którym cały czas czuć ducha małych, miasteczek, którym kolorytu dodawała zamieszkująca je mniejszość – a w tym wypadku w zasadzie większość – żydowska), a także miejsca jakich jeszcze nie znam, ale pragnę odkryć: Zamość, Lublin, Wrocław, Puszcza Białowieska, Poznań… Jak widać możliwości jest wiele!

Opinogóra - idealne miejsce dla wszystkich
romantyków!
foto: muzeumromantyzmu.pl


Dla kochających gotować – na co dzień wiele osób nie ma czasu na gotowanie, a nawet jeśli posiłki przygotowujemy sami, to trzymamy się raczej sprawdzonych  prostych i szybkich w przygotowaniu przepisów. Długi weekend, to idealny czas na poeksperymentowanie w kuchni i dogodzenie sobie, i najbliższym! Klasykiem jest oczywiście majówkowy grill – z pewnością warto go zorganizować, ale może obok kiełbasy, można przygotować bardziej wymyślne i nowatorskie potrawy – inne grillowane mięsa i ryby, różne warzywne kombinacje (w tej dziedzinie polecam Wam niezawodnego bloga Jadłonomia), desery z grilla (tak to naprawdę możliwe!) lub przyrządzenie innych miłych dodatków – lemoniady, deserów, smacznych sosów domowej roboty! Możliwości jest mnóstwo, a w majówkę warto popuścić wodze wyobraźni. Obiecuję, że jeśli moje kulinarne próby się powiodą, to z pewnością Was o nich poinformuję i podzielę się przepisami J

A jeśli nie grill, to może piknik!
foto: pinterest.com

Albo śniadanie na trawie!
foto: pinterest.com


Dla smakoszy, niekoniecznie lubiących gotować – majówka ma być czasem odpoczynku, więc jeśli nie przepadasz za przyrządzaniem jedzenia, może właśnie teraz w końcu znajdziesz czas na odwiedzenie, choć jednej z tych miło wyglądających restauracji/kawiarni, na które zazwyczaj spoglądasz z apetytem, ale nie masz czasu do nich wejść! Co więcej, niektóre z nich mają do zaproponowania wyjątkowe oferty w tym czasie. Jednym z takich miejsc jest Aioli, które swoją kultową ofertę śniadaniową – śniadanie za 1 zł do ulubionej kawy przedłuża na ten weekend! A śniadania te są nie byle jakie, gwarantuję. Lub może zdecydujecie się odstać swoje w kolejce do Manekina, żeby zachwycić się smakiem tych boskich naleśników. No cóż, jednak może ze znalezieniem miejsca w Charlotte być mały problem… J

Kto uwielbia późne, leniwe śniadania? 
Ailoli, brak mi słów <3
foto: https://www.facebook.com/AIOLIxMINI/?fref=ts


Niezależnie od tego jak zdecydujecie się spędzić majówkę, życzę Wam żebyście wypoczęli i spędzili czas w miłym towarzystwie. Ucieszcie się z tego, jacy ludzie Was otaczają oraz tego jaki świat jest piękny! J

piątek, 22 kwietnia 2016

Dlaczego nie warto być otyłym?

Wiele osób zaczyna żyć zdrowo wyłącznie ze względu na pragnienie uzyskania pięknej sylwetki. Oczywiście, każda motywacja jest dobra, jednak gwarantuję wam, że to co widać na zewnątrz u osoby otyłej to tylko czubek góry lodowej. Prawdziwy dramat jest wewnątrz a konsekwencja złych wyborów dadzą o sobie znać za kilka lat ze zdwojoną mocą. Choć na temat otyłości i jej skutków można się rozpisywać godzinami, chciałabym wam przedstawić tylko niektóre jej smutne następstwa i przestrzec was przed zmierzaniem w tę stronę.
Pierwszym faktem na jaki chciałabym zwrócić uwagę jest to, że otyłość jest chorobą. Cechuje się ona zbyt dużą ilością tłuszczu (więcej niż 25% masy ciała mężczyzn i 30% masy ciała kobiet) oraz zbyt dużą masą ciała. Orientacyjnymi wskaźnikami pozwalającymi ją stwierdzić są: BMI i WHR. Ten pierwszy oblicza się wg wzoru:

Wybór jest prosty, to ty decydujesz o swoim zdowiu!
Foto:pinterest.com


BMI= masa ciała (kg)/(wzrost(m))2
Wyniki:
Niedowaga: poniżej 18,5
Norma: 18,5-24,9
Nadwaga: 25-29,9
Otyłość: powyżej 30
Oczywiście jest to wskaźnik uśredniony, więc są pewne ograniczenia w jego stosowaniu, a wynik nie zawsze jest zgodny z prawdą. Im osoba jest wyższa tym większa jest różnica między 18,5 a 24,9, więc czasem trudno porównać te dwie wartości.


Natomiast WHR porównuje stosunek obwodu talii do obwodu bioder. Pozwala to na określenie typu otyłości – brzusznej lub pośladkowo – udowej. Ten wskaźnik powinien być używany tylko u osób otyłych w celu zidentyfikowania typu ich otyłości.
WHR = obwód talii (cm)/obwód bioder (cm)
Wyniki:
Otyłość brzuszna: dla mężczyzn większy lub równy 1, dla kobiet większy lub równy 0,8
Otyłość pośladkowo – udowa: dla mężczyzn mniejsze od 1, dla kobiet mniejsze od 0,8

Ale najbardziej przerażająca jest otyłość u dzieci!
Rodzice, nie pozwalajcie na taką smutną ewolucję!
foto:vitalia.pl


Skutki otyłości są tragiczne i jej ofiary są niestety coraz częściej obecne pośród nas. Oto niektóre z nich:
  • Choroby układu krążenia – choroba niedokrwienna serca, zawał serca, udar mózgu, nadciśnienie, zwiększona krzepliwość (tworzenie się zakrzepów)
  • Cukrzyca typu II (insulino niezależna) – chociaż nie jest zaburzona ilość wydzielanej insuliny, reakcja organizmu na nią jest nieprawidłowa (komórki są na nią oporne).
  • Nowotwory
  • Zaburzenia hormonalne
  • Pogorszenie pamięci
  • Często depresja
  • Często wiąże się z próchnicą zębów
  • Osłabienie kości
  • Dzieci otyłych mam (lub mam chorujących na cukrzyce) są częściej autystykami (wg badań Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health). Przyczyny nie są do końca poznane, jednakże sugeruje się, że osoby otyłe mają mniej kwasu foliowego kluczowego w rozwoju układu nerwowego dziecka lub, że otyłość może powodować stany zapalne w mózgu dziecka podczas życia prenatalnego.


Naprawdę nie warto być otyłym i to wcale nie dlatego, że osoby „pulchniejsze” nie są obecnie kanonem urody. Uważam, że każdy powinien dobrze czuć się w swoim ciele i najważniejsze jest, żeby być samemu zadowolonemu ze swojej sylwetki, jednak jeśli wykracza to poza granice zdrowia nie można się na to godzić. Trzeba uświadamiać innych o przykrych konsekwencjach otyłości i uczyć, że prewencja jest najlepszą metodą leczenia. Dlatego ruszajcie się, jedzcie zdrowo i cieszcie się życiem. 

Ale nie bójcie się, na zmianę nigdy nie jest za późno!
Podziwiam!
foto:spaeden.pl

niedziela, 17 kwietnia 2016

Women in Chanel - nie (tylko) szata zdobi człowieka...

Jeszcze do 20 kwietnia w warszawskiej Królikarni można zobaczyć zachwycającą wystawę zdjęć „Women in Chanel” autorstwa Petera Farago i Ingeli Klementz Farago przedstawiająca piękne kobiety w luksusowych strojach.

Eniko Mihalik

„Kobieta musi mieć dwie rzeczy: klasę i bajeczny urok” – te słowo Coco Chanel, jednej z najważniejszych i najbardziej rewolucyjnych projektantek mody idealnie oddają ducha wystawy „Women in Chanel”. Jest to projekt zrealizowany przez duet fotografów Petera Farago i Ingelę Klementz Farago we współpracy z marką Chanel, który przedstawia światowej sławy modelki pochodzące z Czech, Rumunii, Węgier i Polski, w kreacjach Haute Couture oraz Ready to Wear zaprojektowanych przez Karla Lagerfelda – dyrektora artystycznego tego domu mody. W ciągu roku stworzyli oni album zawierający 200 zdjęć, a 30 spośród nich można zobaczyć w Królikarni.


Nasze rodaczki prezentowane są przez Anję Rubik, Annę Jagodzińską, Magdalenę Frąckowiak, Małgosię Belę, Monikę Jagaciak i Kasię Struss. Pozostałe modelki to m.in.: Barbara Palvin, Vanessa Axente, Eniko Mihalik czy Karolina Kurkova. Co ciekawe, w 2011 roku małżeństwo Fargo zrealizowało podobny projekt „Northen Women in Chanel” przedstawiający skandynawskie piękności. Jak podkreślali autorzy, to właśnie odkrywanie różnych typów urody, z różnych regionów świata i pokazywanie ich unikalności jest ich celem.
Wystawa „Women in Chanel” nie jest komercyjną kampanią, lecz skłaniającym do refleksji dziełem sztuki. W centrum zainteresowania są modelki, a ubrania są jedynie dodatkiem dla nich. Zdjęcia przedstawiają kobiety w różnych sytuacjach – znajdziemy wśród nich zarówno przepełnione przepychem fotografie, jak i te nawiązujące do ludowości i folkloru. Niektóre z nich przedstawiają radosne, śmiejące się modelki, inne – pogrążone w melancholii. Większość z nich jest jednak utrzymana w stonowanej tonacji, zachowana jest prostota formy. Szczególną uwagę przyciąga zdjęcie przedstawiające Annę Jagodzińską wystylizowaną na Marię Skłodowską – Curie. Duet fotografów w wywiadzie dla „Elle” przeprowadzonym przez Marcina Świdereka wyraził swój podziw dla intelektu oraz, co jest mniej oczywiste, stylu polskiej noblistki.

Vanessa Axente


Wystawa „Women in Chanel” to prawdziwa przyjemność nie tylko dla miłośników mody. Zdjęcia na nią się składające, a raczej uchwycone na nich modelki opowiadają historię i dowodzą, że nie ma jednego, ustalonego kanonu piękna, a każda z pań, gdy jest odpowiednio ubrana, może wzbudzać zachwyt. Myślę, że właśnie o takiej roli mody – będącej dopełnieniem kobiety – marzyła Mademoiselle Chanel.



sobota, 16 kwietnia 2016

Biegam, bo lubię!

Prawdopodobnie zdążyłyście już zauważyć, że piękna wiosenna pogoda zachęciła mnie do biegania i zachęcam do tego każdą z Was J Przyznaję, że nie byłam takim twardzielem i kiedy za oknami było biało i mokro, i ponuro, a ciemno było już o 16 nie potrafiłam się zmotywować do przebiegnięcia choćby kilku kilometrów. Jednak teraz, nie ma dla mnie większej przyjemności niż wyjście na zewnątrz, wystawienie twarzy do słońca i słuchanie śpiewu ptaków, a najlepiej w biegu J

I wszystko jasne!
foto: pinterest.com


Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że przełamanie się i rozpoczęcie swojej przygody z bieganiem może być bardzo trudne. Zazwyczaj kończy się na słomianym zapale – bo kolka złapała  zanim przebiegłyśmy kilometr, trudno złapać oddech, wszystko wydaje się monotonne i nudne, a na domiar złego następnego dnia trudno jest wejść po schodach. Dlatego warto zacząć od konsultacji z kimś z większym stażem, kto potrafi zaplanować trening, nauczyć poprawnej techniki. Tu pojawiają się kolejne problemy – niestety ceny treningów personalnych nie są w zasięgu każdego, z resztą nie każdy chce inwestować tak duże pieniądze w sport, który nie wiadomo czy polubi.


Nie martwcie się, jest na to wszystko rozwiązanie! Obecnie jest bardzo wiele klubów amatorskich, w których składka jest symboliczna oraz treningów zupełnie za darmo. Jedną z takich akcji jest „Biegam bo lubię” zorganizowanej przez radiową „Trójkę”. W jej ramach na bieżniach w całej Polsce organizowane są otwarte treningi prowadzone przez doświadczonych trenerów – z pasji i zawodu. Udział w nich to wspaniała okazja do poznania zasad, które sprawią, że bieganie będzie bezpieczne i przyjemne. Co ważne, w zajęciach może uczestniczyć każdy, bez względu na poziom zaawansowania. Kolejną korzyścią płynącą z treningu grupowego jest większa motywacja – o wiele łatwiej jest męczyć się, gdy wiesz, że ktoś obok Ciebie też musi walczyć ze sobą, ale się nie poddaje. Kto wie, może taki trening to także okazja zawarcia nowych znajomości i przyjaźni.
A Wy czemu biegacie?



Zachęcam Was serdecznie do udziału w takich zajęciach. Ja dzisiaj byłam na nich po raz pierwszy i z pewnością nie był to ostatni J
Więcej informacji o tej akcji znajdziecie tutaj

Poznajecie tę bieżnię?

wtorek, 12 kwietnia 2016

Krav maga - czyli sposób na kondycję, siłę, pewność siebie i większe bezpieczeńswo!


Wiele dziewczyn w pewnym momencie swojego życia dochodzi do wniosku, że znajomość samoobrony może się im kiedyś przydać. Niestety, świat nie jest miejscem pełnym ludzi mających wyłącznie dobre intencje, o czym przekonujemy się wraz z upływem lat. Bezpieczeństwo i większa pewności siebie może zagwarantować znajomość samoobrony. Decyzja, który sport walki jest najlepszy jest ciężka – niektóre z nich zdają się bardziej przypominać taniec, inne wymagają długoletniego treningu, aby zobaczyć pierwsze rezultaty, jeszcze kładą większy nacisk na samą filozofię walki, niż na działanie, co nie każdemu odpowiada. Jeśli masz takie wątpliwości, być może najlepszym wyborem dla Ciebie będzie krav maga – izraelski system walki, który uchodzi za najskuteczniejszy. Ponadto oprócz  nauki walki w obliczu zagrożenia, pozwala ona zwiększyć sprawność fizyczną i pięknie ukształtować sylwetkę J


Krótka historia…
Jak już wspomniałam jest to system walki stworzony przez  Imiego Lichtenfelda, mistrza Słowacji, z 1928 r. w zapasach, a także boksie i gimnastyce, żydowskiego pochodzenia. Niestety napięta sytuacja polityczna w tamtym czasie, zyskująca zwolenników faszystowska doktryna Policzna, doprowadzała do licznych antysemickich zamieszek, rozruchów, napadów na Żydów. Młody Lichtenfeld postanowił przeciwstawiać się tym działaniom i powołał grupę chroniącą dzielnicę żydowską w Bratysławie. Początkowo nie osiągała ona znacznych sukcesów – napastnicy byli lepiej uzbrojeni, liczniejsi… Imi jednak wyciągał wnioski z każdej porażki i pracował nad zwiększeniem skuteczności swojego systemu. Zdał on sobie sprawę z tego, że aby walka była skuteczna należy wykorzystywać wszystko, co może ją ułatwić, także broń przejętą od wroga – pałki, noże, pistolety. Traumatyczne doświadczenie wojenne zmusiło Imi’ego do ciągłej walki o przetrwanie. W latach 40. Udało mu się uciec do Palestyny, gdzie zaangażował się w tworzenie „Hagany” żydowskiej organizacji paramilitarnej, która początkowo organizowała akcje przeciw walczących z nimi arabów, aż w końcu przekształciła się w Siły Obronne Izraela. Do chwili obecnej krav maga jest podstawą szkolenia w armii izraelskiej, a także służb specjalnych – Szin Bet, czy wywiadu – Mosadu.

To jest właśnie sedno krav magi. Nie ma ona służyć
do bezmyślnej przemocy, ale do obrony własnej.
foto: online-instagram.com

Na czym polega krav maga?
Ok, już dość historii przejdźmy do konkretu. Krav maga ma na celu wypracowanie naturalnych instynktów obronnych, które w razie zagrożenia wyzwalają automatycznie pewne zachowania. Pożądane jest uzyskanie jak najlepszego rezultatu, w jak najkrótszym czasie, bez marnowania zbędnych sił, przy jak najmniejszym ryzyku. To dlatego nie znajdziecie w niej spektakularnych podskoków, ciosów czy kopnięć, bo aby je wykonać trzeba zmarnować naprawdę wiele energii, którą warto zachować do dalszej walki. Najlepszą obroną okaże się ucieczka i unikanie bójki, jeśli tylko jesteś w bezpiecznej odległość, nie warto wchodzić w konfrontację. Duży nacisk kładzie się także na trening mentalny, który ma zapobiegać panice, umożliwiać trzeźwą ocenę sytuacji i obronę w razie zagrożenia.
foto: kravmagadetroit.com
Czy krav maga to sport?
 I tak, i nie J Z jednej strony jest to ogólnorozwojowy, bardzo intensywny trening, kształtujący w zasadzie wszystkie cechy motoryczne, takie jak: siła, szybkość, gibkość. Z drugiej jednak strony w krav madze nie obowiązuje zasada fair play. Dlatego? Odpowiedź jest prosta: napastnik nie będzie się przejmował żadnymi zasadami walki, więc Ty też broniąc się nie musisz tego robić. Po prostu masz być skuteczna. W krav madze nie ma więc żadnej rywalizacji, np. zawodów, mistrzostw, jest tylko systematyczny trening i szkolenia. Dlatego też, krav maga okazuje się najbardziej przydatna podczas walki ulicznej, bo jak powtarzają trenerzy: „Ulica nie ma zasad”.

Krav maga to trening dla najlepszych hardcorów!
Oto dowód - amerykańska piechota morska Marines tez
ją trenuje
foto: wikipedia.com

Jak wygląda trening i co należy ze sobą na niego zabrać?
Trening składa się z trzech zasadniczych części: rozgrzewki, nauki poszczególnych ćwiczeń i praktyki. Rozgrzewka jest złożona z dwóch części: dynamicznej (bieg, wymachy itd.) oraz rozciągania. Często następnie jest trening obwodowy mający wzmocnić całe ciało i ułatwić wykonywanie kolejnych ćwiczeń. W krav madze bardzo ważna jest ciągłość treningu, ponieważ nauka poszczególnych ruchów jest jak budowa domu: musimy mieć solidne fundamenty, a następnie stopniowo kłaść kolejne cegiełki – dopiero wtedy ma to sens i możemy liczyć na progres.
Na początku wystarczą buty sportowe, wygodne spodnie dresowe, luźna koszulka (kolorem dominującym w krav madze jest czarny – rozwiązanie bardzo praktyczne J ), w przypadku pań – także stanik sportowy. Włosy powinny być związane (chyba nie chcecie, żeby ktoś za nie niechcący szarpnął). Jeśli złapiecie bakcyla, powinniście zainwestować w inne akcesoria – owijki, rękawice, ochraniacze na piszczele, ochraniacze na zęby, ale to już po konsultacji z trenerem.

Wiem, że myśl o nauce ciosów, zakładania dźwigni czy duszenia może Was przerażać. Ja na początku nie wyobrażałam sobie, że ten trening może mi się tak spodobać. Najważniejsze jest to, że podczas intensywnego wysiłku fizycznego, który pozwala zostać w formie, być zdrowym i cieszyć się piękną sylwetką, uczymy się czegoś co potencjalnie może uratować nam życie w przyszłości. Krav maga łączy więc przyjemne z pożytecznym J Jeśli lubisz się porządnie zmęczyć, poczuć potem przypływ endorfin, nie straszne są Ci siniaki pojawiające się od czasu do czasu, a jednocześnie zależy Ci na poczuciu bezpieczeństwa na co dzień, koniecznie zapisz się na krav magę! Naprawdę nie pożałujesz!

zgadzacie się? 
foto: pinterest.com
Jeśli chcecie dowiedzieć się wiecej na temat krav magi, poszperajcie na youtubie. tutaj i tutaj znajdziecie przykładowe filmiki pokazujące, że krav maga wcale nie jest niekobieca! 

wtorek, 5 kwietnia 2016

Kaiserschmarrn – czyli omlet cesarza...

Przyrządzanie tego wspaniałego omletu na śniadanie to mój weekendowy rytuał. Kaiserschmarrn dosłownie znaczy bałagan/miszmasz cesarza i podobno powstał jako deser dla cesarzowej Sisi. Ona jednak odmówiła zjedzenia go, gdyż uznała ten przysmak za zbyt kaloryczny. Jednakże jej mąż cesarz Franciszek Józef chciał spróbować „ten miszmasz”, a posmakował mu tak, że od tej pory jadał go regularnie.
Do przygotowanie tradycyjnego Kaiserschmarrn’ u potrzeba jajek, mąki pszennej, cukru, mleka, rodzynek namoczonych w rumie i konfitury śliwkowej. Taki omlet, choć naprawdę pyszny, niestety nie jest zbyt zdrowy… Kiedy pierwszy raz w Wiedniu go spróbowałam i zakochałam się w nim po uszy, wiedziałam że muszę opracować „moją wersję” J I muszę nieskromnie przyznać, że doszłam do perfekcji – jestem pewna, że cesarzowa Sisi nie tylko nie odmówiła by zjedzenia go, ale zażyczyła sobie dokładki, a cesarz Franciszek Józef pokochałby równie mocno tę wersję!

Chociaż wygląda jak mało apetyczna słodka jajecznica,
ten omlet na pewno zachwyci Wasze podniebienia...


Składniki na jedną porcję:
  • Dwa jajka (żółtka oddzielone od białek)
  • Pół szklanki mleka roślinnego (lub jeśli możesz i chcesz – zwykłego)
  • Dwie łyżki mąki bezglutenowej (najlepiej ryżowej lub jaglanej, ale może też być gryczana, ewentualnie orkiszowa lub żytnia w wersji glutenowej)
  • Garść rodzynek (lub innych bakalii) namoczonych w wodzie (opcjonalnie z łyżeczką wody różanej lub pomarańczowej)
  • Konfitura śliwkowa (najlepiej domowa bez cukru)
  • Olej kokosowy lub masło klarowane do smażenia


Przygotowanie:
Białka ubijamy na sztywną pianę. Żółtka miksujemy z mąką i mlekiem, aż całość będzie miała gładką konsystencję. Następnie dodajemy pianę z białek i delikatnie! mieszamy gumową łopatką lub łyżką. Rozgrzewamy tłuszcz na patelni i na dobrze nagrzaną wlewamy masę jajeczną. Od razu posypujemy z wierzchu rodzynkami. Zmniejszamy płomień, przykrywamy pokrywką i wolniutko smażymy. Kiedy wierzch omletu lekko stężeje, a spód będzie już ładnie przyrumieniony, przewracamy omlet na drugą stronę. Nie martwcie się jeśli się porwie, bo teraz sami musicie łopatką porozrywać go na mniejsze kawałki. Smażcie jeszcze ok. 1 min. Omlet podawajcie z konfiturą, a jedząc go czujcie się jak sam cesarz…



Wariacje:
Nie mogę przestać myśleć o innych modyfikacjach tego przepisu. Oto kilka moich ulubionych:
  • Zamiast konfitury polejcie omlet obficie syropem klonowym
  • Zamiast rodzynek dodajcie pokrojone w kosteczkę małe jabłko i może jeszcze garść migdałów – wtedy będziecie mieć śniadaniową, zdrową szarlotkę (czy istnieje coś lepszego?)
  • Latem koniecznie spróbujcie wersji z borówkami, czerwonymi porzeczkami lub malinami zamiast rodzynek




piątek, 1 kwietnia 2016

Cudze chwalicie, swego nie znacie... Czyli cykl "polska zdrowa żywność" cz. 3

Bardzo cieszę się, że mój cykl o polskich superfoods cieszy się dużą popularnością wsród Was :) Dlatego chciałabym dziś przedstawić Wam kolejne wspaniałe produkty - zdrowe i pyszne. W rolach głównych: pyszny swojski chlebek, miód i owoce jagodowe! 


Dobry polski chleb – wcale nie dziwi mnie to, że wiele osób, które emigrują najbardziej tęsknią za polskim chlebem. Niestety, w większości krajów Europy zachodniej (a szczególnie w UK) króluje chleb tostowy – wynalazek przypominający smakiem watę, a nie pieczywo. O wartościach odżywczych (a raczej ich braku) nawet nie wspomnę. My możemy się cieszyć, bo w Polsce jest jeszcze bardzo dużo dobrych piekarni oferujących chleby razowe, żytnie, orkiszowe. Coraz popularniejsze są także piekarnie z chlebami bezglutenowymi, np. z chlebem czystoziarnistym. Znajduje się w nich dużo węglowodanów, błonnika pokarmowego, witamin z grupy B oraz składniki mineralne: miedź, cynk, magnez (szczególnie pieczywo z dodatkiem mąki gryczanej) oraz fosfor. Chleby czystoziarniste składają się przede wszystkim z orzechów oraz ziaren i pestek (słonecznik, dynia, siemię lniane) czyli dostarczają zdrowych tłuszczów, magnez (pomaga w koncentracji, jego niedobory objawiają się m.in. w skurczach mięśni), witaminę E (tzw. „witaminę młodości”).

Już od samego patrzenia na to zdjęcie czuję zapach 
i chrupkość skórki...
foto: ugotujto.pl

Miód – to dobry przykład produktu, który mimo iż, jest kaloryczny jest bardzo zdrowy. Od dawna znano jego działanie lecznicze, a teraz dokładnie wiemy co za tym stoi. Miód składa się z cukrów glukozy i fruktozy, zawiera także pewne ilości witamin z grupy B. Jednak swoje niesamowite właściwości zawdzięcza on substancjom czynnym – głównie enzymom. Ma on działanie bakteriobójcze, można powiedzieć, że jest to naturalny antybiotyk. Badania opublikowane w Federation of American Societies for Experimental Biology przypisują te właściwości defensynom (dokładnie defensynie – 1) – aminokwasom pełniących ważną rolę w układzie odpornościowym pszczół, które przenoszą one do miodu. Zawiera on także dużo przeciwutleniaczy – im ciemniejszy miód (np. gryczany), tym jest ich więcej. Ponadto, znajduje on zastosowanie w kosmetyce – można z niego robić domowe maseczki czy odżywki. Warto jednak zwracać uwagę na jakość miodu. Najlepiej kupować te z polskich pasiek, z nazwiskiem i adresem bartnika. Nie należy bać się miodów skrystalizowanych – to normalny proces, jeśli jest on prawdziwy musi się skrystalizować. Ponadto nie należy podgrzewać miodu do temperatury powyżej 50 stopni Celcjusza – wysoka temperatura dezaktywuje działanie substancji czynnych. Wspaniałym (i pysznym) lekiem przeciwzapalnym jest napar imbirowy posłodzony miodem! Aha, mam nadzieję, że nie muszę przypominać, że "miód sztuczny" nie ma z tym nic wspólnego i lepiej na taki zakup nie tracić pieniędzy...
Do wyboru, do koloru!
foto: honeyfanatic.com


Owoce jagodowe – mimo iż, w dzieciństwie stroniłam od owoców i warzyw, dla truskawek, malin i jagód zawsze robiłam wyjątek. Większość z nich jest bogata w witaminę C – naturalny przeciwutleniacz (mają więc działania przeciwnowotworowe i przeciwmiażdżycowe, opóźniają proces starzenia się), ponadto poprawia stan zębów, skóry, chrząstek i kości, gdyż uczestniczy w budowie kolagenu. Warto je także spożywać w okresie przeziębienia, gdyż mają działanie przeciwzapalne – dobrym rozwiązaniem będzie rozgrzewająca herbata z sokiem malinowym (nie syropem „o smaku malinowym” – nie ma on żadnych właściwości prozdrowotnych, przeciwnie to sam cukier i ulepszacze). Badania opublikowane w British Journal of Nutrition dowodzą, że ich regularne spożycie pozytywnie wpływa na pamięć i układ nerwowy (więcej przeczytacie tutaj). Najlepsze są świeże latem, jednakże mrożonki też zachowują wiele wartości odżywczych. Jeśli więc macie zimą ochotę na owoce jagodowe, to nie kupujcie nieprzyzwoicie drogich hiszpańskich truskawek – mutantów, lecz mrożone. A najlepiej zróbcie latem domowe przetwory niskosłodzone! Mówię Wam - nie ma większej radości niż smarowanie w środku zimy naleśnika domową konfiturą malinową, pachnącą latem! 

Które wybieracie? :)
foto: pinterest.com