Witajcie w Nowym Roku!
Wiem, że piszę to z lekkim opóźnieniem, ale jak wiecie ten rok jest dla mnie szczególnie
wymagający i niestety nie mogę poświęcić się w takim stopniu tworzeniu tego
bloga, jak bym chciała.
Dzisiejszy tekst jest z
tym trochę powiązany. Będzie to dla Was przestroga i mam nadzieję, że razem
wprowadzimy dobre zmiany w nasze życie!
Rok zaczął się niezwykle intensywnie. Świadomość,
że już za 5 miesięcy stanie się to do czego jestem przygotowywana przez 12 lat edukacji
w szkole jest mobilizująca i przerażająca jednocześnie. Do tematu jak zwykle
podeszłam ambitnie i…. trochę się na tym przejechałam.
Chociaż inczej wyobrażałam sobie dzisiejszy dzień,
to nie żałuję tego jak go spędziłam!
A kto wie co to za książka? Uwielbiam!
Dzisiaj skończył się w
mojej szkole tydzień matur próbnych. Zmierzenie się z nimi było niezbyt miłym
doświadczeniem (no może poza angielskim ;)) i faktycznie było dość
wyczerpujące. Ponadto w piątek (piątek 13, ale mam nadzieję, że będzie to dla mnie
szczęśliwy dzień, chociaż więcej na razie nie zdradzę) czeka mnie inne
wyzwanie, do którego przygotowuję się
dłuższy czas. Dzisiaj właśnie wisienką na torcie zwieńczającą matury próbne
była matematyka rozszerzona. Nie ukrywam – nie jest to mój ulubiony przedmiot,
nasze relacje są trudne i trochę bałam się tego starcia ;) Kiedy weszłam do
klasy poczułam się słabo – przed oczami pojawiły się czarne plamki, ale nie
miałam ochoty stchórzyć, myślałam, że zaraz wszystko wróci do normy.
Jednak tym razem tak
się nie stało – wkrótce dołączył do tego nieznośny ból głowy, ogólne osłabienie
i w połowie czasu opuściłam salę (ku zdziwieniu nauczycielki i innych piszących
;). Blada jak ściana wróciłam do domu i od razu poszłam spać. Stopniowo ból
zaczął mijać, po trzech godzinach całkowicie przeszedł. I kiedy pół żywa
leżałam w łóżku zrozumiałam, że chciałam trochę przekozakować. Chociaż
dokładnie nie wiem, co spowodowało moje złe samopoczucie – stres, przemęczenie,
czy to efekt zatrucia smogiem – wiem, że na pewno dwa pierwsze czynniki nie
pomogły mi dzisiaj. Chociaż okoliczności nie były zbyt miłe, zrozumiałam, że
trzeba sobie dać czas na ODPOCZYNEK. „Taaa… łatwo mówić?” – pewnie właśnie to
myślicie. Ja też często tego nie rozumiem, ja perfekcjonistka i pracoholiczka,
dostałam dziś nauczkę, że jeśli ja nie
pozwolę mojemu organizmowi odpocząć, to on w najmniej spodziewanych
okolicznościach go zażąda i wymusi!
Dlatego chciałam Was
uczulić – postarajcie się wygospodarować trochę czasu na oddech i zatrzymanie
się w wyścigu w jakim biegniecie. Przecież
chcecie dobiec na metę, a nie przed nią paść ze zmęczenia J Ja
dbanie o odpoczynek i zdrowie psychiczne dopisuję jako moje 8. postanowienie noworoczne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz